2012-09-29

Nowa Fantastyka 360 (9/2012)


Z "Nową Fantastyką" jest tak jak z winem, im starsze tym lepsze :) Co prawda opisywany przeze mnie dzisiaj numer, nie jest numerem jubileuszowym na trzydziestolecie wydawania tego magazynu, ale już w tym możemy poczuć atmosferę świętowania. Redakcja "Nowej Fantastyki" i tym razem nie zawiodła, choć czuję lekki niedosyt, ale domyślam się, że to był zabieg celowy. Numer jubileuszowy musi być wypełniony po brzegi cudownościami. Jak świętować to pełną parą i z rozmachem! :D
Wydawnictwo: Prószyński Media 

Liczba stron: 80 s.
W NUMERZE: Dziedzictwo DIUNY, Dan Simmons i zagadka Dickensa, Wywiad z Davidem Weberem

OPOWIADANIA: Jeff Vandermeer, Ewa Bury, Adam Synowiec, Mike, Linda i Louise Careyowie, Florian Heller
Na "Nową Fantastykę" zawsze czekam z utęsknieniem, jest to jedno z tych czasopism na polskim rynku, które zawsze mnie zaskakuje, mimo że zawierają się w nim stałe, jak np. felietony Jakuba Ćwieka, czy opowiadania. Zaskakują mnie treścią. I pomysłowością twórców. "Nowa Fantastyka" ustawiła innym czasopismom poprzeczkę niezwykle wysoko.

Jak to jest, że Jakub Ćwiek ze swoimi felietonami zawsze trafia w sedno problemu? W tym numerze możemy się przyjrzeć, ogólnie rzecz ujmując stereotypowi czytelnika fantastyki. To, że ktoś jest czytelnikiem fantastyki nie oznacza, że zjadł wszystkie rozumy. Ale nie jest również tak, że fantastyka jest czystą rozrywką. Trzeba znać umiar i mieć dystans do siebie. Czasami, niektórym tego brak, niestety. 

Kto z nas nie kocha tajemnic? Kto z nas nie lubi rozwiązywać zagadki, dociekać i znajdować rozwiązań intrygi, która nurtowała nas od dłuższego czasu? Owe tajemnice i zagadki bywają często inspiracją dla pisarzy. W artykule Jana Żerańskiego możemy właśnie o takiej zagadce i zainspirowanemu przez nią autorze poczytać. Simmons próbuje rozwikłać zagadkę śmierci Dickensa oraz ostatniej, niedokończonej powieści tego, znanego wszem i wobec autora. Muszę przyznać, że najnowszą książkę Simmonsa "Drood" z chęcią przeczytam, ciekawi mnie bowiem w jaki sposób autor połączył wszystkie wątki i znalazł (bądź nie) odpowiedzi na nurtujące pytania. 

Czy wśród czytelników mojego bloga są fani horrorów? Ucieszy Was zatem fakt, że we wrześniowym numerze "Nowej Fantastyki" znajdziecie artykuł Piotra Pieńkosza, dotyczący piekielnych domostw i mody na nie we współczesnym kinie. Bardzo ciekawy artykuł.

Lubię w "Nowej Fantastyce" również to, że dostarcza informacji i ciekawi. W poprzednim numerze mieliśmy, np. teorie dotyczące pustej ziemi, w tym natomiast możemy przyjrzeć się z bliska teoriom dotyczącym ziemi płaskiej. Niesamowite, jak wiele ludzi, jeszcze do czasów pierwszej wojny światowej wierzyło, że ziemia jest płaska, a głoszone wszędzie prawdy o kulistości naszego globu, to stek kłamstw, polityczna propaganda. 

"Diuna", jedna z najbardziej popularnych książek sci-fi (i jedna z pierwszych), jakie kiedykolwiek ukazały się na świecie. Frank Herbert, autor tej sagi, nigdy by nie pomyślał, jakie wywoła zamieszanie w książkowym świecie, pisząc pierwszą powieść. Niestety artykuł Andrzeja Kaczmarczyka nie odpowiada nam na pytanie, które na okładce tego numeru jest zadane: Kto żeruje na arcydziele Franka Herberta? Opisywane są wszelkiego rodzaju adaptacje kinowe, telewizyjne, w postaci książek- ale przecież, w dzisiejszych czasach to już norma. Myślałam, że artykuł dostarczy informacji, również o książkach i autorach, którzy zostali zainspirowani twórczością Herberta... niestety nic takiego nie otrzymałam.

Co do opowiadań, muszę przyznać, że wrześniowy numer podnosi wysoko poprzeczkę. Zachwycił mnie szczególnie opowiadanie Ewy Bury, pt. "KHULLE", może dlatego, że jestem zakochana w twórczości Hayao Miyazaki, reżysera anime, którego głównym fabularnym przesłaniem jest temat związany z ekologią. Opowiadanie Ewy Bury ma bardzo podobny klimat, choć wiem, że nie do końca.

Oczywiście to tylko garstka z tego, co znajdziecie w tym numerze, wiem, że recenzja ukazuje się bardzo późno, ale przeprowadzka, sprawy związane ze studiami i rozpakowywanie, skutecznie udaremniło mi napisanie tych kilku zdań znacznie wcześniej.


Moja ocena: 4+



Za egzemplarz serdecznie dziękuję!


2012-09-28

Wyśnione miłości (2010)



Tytuł oryginalny: Les Amours imaginaires
Reżyseria: Xavier Dolan
Scenariusz: Xavier Dolan
Muzyka: brak danych
Rok produkcji: 2010
Produkcja: Kanada
Gatunek: Melodramat
Czas trwania: 95 minut
Obsada: Xavier Dolan (Francis), Niels Schneider (Nicolas), Monia Chokri (Marie)
Odkąd zobaczyłam ten film na filmwebie, zapragnęłam obejrzeć go, choć zanim zabrałam się za to porządnie minęło troszkę czasu. Urzekł mnie w pierwszej kolejności plakat promujący ten film, jego prostota zachwyca. Rzadko widuje się, niestety tak proste, a jednocześnie napełnione emocjami i treścią filmu plakaty. Wielkie brawa dla sztabu, który pracował nad tym, swoistym dziełem sztuki.

"Wyśnione miłości" to tak naprawdę historia trójki przyjaciół: Francisa i Marie oraz Nicolasa. Francis i Marie znają się już kilka dobrych lat, Nicolasa poznają na jednym z przyjęć. Ambitny, młody i przystojny mężczyzna zwraca na siebie uwagę dwójki przyjaciół. Zaczynają coraz częściej się spotykać, spędzać czas. Zaczyna się cicha rywalizacja o względy Nicolasa, nieświadomego utajnionych uczuć dwójki przyjaciół. 

Brnęłam w ten film z minuty na minutę, zastanawiając się nad wszystkimi obrazami, które widzę, nad słowami, nad gestami. Zaskoczyło mnie przeplatanie wypowiedzi osób, nie związanych z głównym wątkiem fabuły, osób opowiadających o swoich przeżyciach, złamanych sercach, słabościach. Te drobne detale, jako całość, nabrały nowego znaczenia. Od poznania, bezdennej rozpaczy i złości, po oczyszczenie i zapomnienie o osobie, która złamała nam serce, długa droga. Droga, która trwać może rok... ale to tylko czas, cierpienie zawsze mija. I myślę, że właśnie to jest głównym przekazem tego filmu. Każdy z nas się zakochuje, każdy z nas, kiedykolwiek przeżył nieszczęśliwą miłość, pełną cierpień i zapłakanych nocy, ale zawsze po tych wszystkich dniach, podnosimy się i zaczynamy żyć bez balastu wspomnień. 

Zachwyciły mnie zdjęcia, doskonale ujęte szczegóły, ludzki dotyk, czułość, zmysłowość i cierpienie. To wszystko ukazane w subtelny, ale i bezpośredni sposób. Jakby całe zdarzenia były zlepkiem odczuć, dotyku, słów, które brzmią w naszych duszach i łaskoczą w wargi. Doskonale ukazane zmagania z nieszczęśliwą miłością, złudną i bezpodstawną, ogłupiającą. Miłością, która potrafi skłonić do kłamstw, do tajenia prawdziwych intencji.

Film godny polecenia, szkoda, że tak mało w Polsce rozpowszechniony.

Moja ocena: 5

Wybranka bogów, cz. 2, P. C. Cast

Kiedy ostatnio czytałam, a potem zrecenzowałam na swoim blogu pierwszą część "Wybranki bogów", przeczuwałam, że kolejna część będzie znacznie ciekawsza. Nie sądziłam jednak, że przeczytam ją w takim tempie, wracając z moich rodzinnych Mazur. Książka wciągnęła mnie i na nowo przypomniałam dwie wcześniejsze części, które czytałam i bardzo polubiłam ("Przepowiednia" i "Powołanie"). Nie sądziłam jednak, że w trakcie czytania, książka ta wywoła we mnie tak wiele emocji. Jako całość, jest bardzo nierówna, ale podobno, nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy!
Tłumaczenie: Hanna Hessenmüller
Tytuł oryginału: Divine by Mistake
Seria: W kręgu mocy Partholonu, tom 2
Wydawnictwo: MIRA/Harlequin
Data wydania: lipiec 1012
ISBN: 978-83-238-9201-4
Liczba stron : 368
Druga część cyklu W kręgu mocy Partholonu, opowiada głównie o potyczce, jaką są zmuszeni stoczyć nasi bohaterowie (gwoli przypomnienia, Shannon Parker, nauczycielka zostaje nagle przeniesiona do mistycznego Partholonu, gdzie zostaje uznana za Wybrankę Bogini Epony, zostaje poślubiona przez Wielkiego Szamana Centaurów i staje w obliczu najazdu Demonów, Fomorian...) z najeźdźcą. Niestety nie jest to łatwe, zwłaszcza, że Fomorian jest setki tysięcy, a wojowników garstka. Na dodatek na Partholan padła epidemia ospy, która dziesiątkuje mieszkańców, zwłaszcza dzieci i ludzi starszych. Rea (nasza nauczycielka Shannon) musi przedsięwziąć wszelkie starania, by powstrzymać najeźdźców, kosztuje ją to naprawdę wiele wysiłku i poświęcenia... Czy uda się odeprzeć atak nieprzyjaciela? :)

Jest to całkiem inna książka, niż poprzednia część. Jest bardziej dynamiczna, bardziej emocjonalna. Styl autorki, nadal nie jest wygórowany, ale muszę przyznać, że przestał mnie irytować. Bohaterka wreszcie stała się sympatyczniejsza, pełna cech, które w ludziach cenię i szanuję. Klimat książki zaczął przypominać klimat poprzednich części, zupełnie jakbym wróciła w ulubione, dobrze znane mi strony. Ciekawy pomysł na fabułę wreszcie został dobrze rozpisany, w stylu, który mi bardzo odpowiada- w rytmicznych opisach i dialogach, które nadają książce tempa i sprawiają wrażenie, że wszystko, co się dzieje w danym momencie dzieje się w rzeczywistości. Realność scen bitewnych, może nie jest na wysokim poziomie, ale mnie one naprawdę przypadły do gustu- miłe urozmaicenie po wielu opisach z życia Świątyni Epony. Wszystko jest na swoim miejscu, dobrze wyważone (nie tak jak w poprzedniej części) i doskonale wpisane w świat przedstawiony. 

Muszę przyznać, że książka ta, jako całość wywołała we mnie skrajne uczucia, od irytacji do zachwytu, od znudzenia do ciekawości, od obojętności do wzruszenia. Każde z nich sprawiło, że na "Wybrankę bogów" nie można spojrzeć jednoznacznie. Stała się wielowymiarowa, dopiero po przeczytaniu drugiej części. Jeśli ktoś zwątpi w wartość tej książki po przeczytaniu pierwszej części, niech wie, że może popełnić błąd. Wartość książki jest w jej zakończeniu, które burzliwie wryło mi się w pamięć i wycisnęło łzę wzruszenia.

Jeśli chcesz zapoznać się ze światem Partholonu, powinieneś zacząć koniecznie od tej serii, bowiem znacznie lepiej się poznaje pozostałe historie (zwłaszcza w "Powołaniu", gdzie temat Fomorian na nowo powraca) z tego świata, łatwiej dostrzec powiązanie i połączyć wszystkie elementy historii w całość- w jedną, pełną cierpień, ale i radości rzeczywistość, którą albo pokocha się od razu, albo odrzuci, bez zbędnego komentarza.

Moja ocena: 4+




Za egzemplarz serdecznie dziękuję!

2012-09-21

Elyria. Polowanie na czarownice, Brigitte Melzer


Gdy tylko zobaczyłam w zapowiedziach wydawniczych Wydawnictwa Świat Książki  tę pozycję, od razu wiedziałam, że to książka dla mnie. Przeczytałam tekst promocyjny, zaciekawił mnie, ale do wybrania tej książki przekonała mnie niesamowita, hipnotyzująca okładka. Musicie przyznać, że przykuwa wzrok. :) Nie spodziewałam się jednak, że dostanę historię, która sprawi, że przez chwilę stracę oddech, a nawet zapłaczę. Byłam niemalże pewna, że dostanę zwykłą opowieść z nutką wartkiej akcji w niezwykłym świecie i z bohaterami, którzy zniknął wraz z końcem czytania. Jakże się pomyliłam...
Brigitte Melzer (ur. 8 sierpnia 1971 ) jest niemiecką pisarką. Pisze przede wszystkim książki dla dzieci, najchętniej z gatunku fantasy. Obecnie mieszka i pracuje w Monachium. Używała pseudonimu Morgan Grey dla historycznych opowieści fantasy, osadzonych w Szkocji, a także Kate Logan Grusel, gdy pisała horrory.
Elyria pochodzi z Wędrownego Ludu, mieszka od dziecka w trupie komediantów, która wędruje z miejsca na miejsce, by zarobić na życie zabawiając ludność danej mieściny. Pewnego dnia razem ze swoim bratem Gwynn'em znajduje złoty medalion, który został, najwidoczniej skradziony ze Świątyni w miasteczku, w którym akurat się zatrzymali. Elyria postanawia odłożyć na miejsce klejnot, by oszczędzić kłopotów swojej rodzinie i przyjaciołom. Niestety podczas próby zwrócenia medalionu zostaje osądzona o jego kradzież i napiętnowana znamionem złodziejki. W więzieniu dostrzega ją Peristaes, najwyższy Łowca Czarownic, jej oczy niemalże złote, przypominają mu o starej przepowiedni. Wpada w popłoch i zaczyna przesłuchiwać Elyrię. Chce wydobyć z niej za wszelką cenę prawdę... Nie przypuszcza jednak, że za całą tą historią jest drugie dno, bardziej mroczne i budzące strach, bowiem przeznaczenie odnajdzie każdego...
Tłumaczenie: Bożena Michałowska-Stoeckle
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: sierpień 2012
ISBN: 978-83-7799-189-3
Liczba stron: 320
„Elyria. Polowanie na Czarownice” jest książką napisaną przystępnym, prostym (nie prostackim) językiem, którą pochłania się w jedną chwilę. Ta prostota nie jest bynajmniej wadą, wręcz odwrotnie. Autorka doskonale się spisała, przystępność jej języka nie uwłacza wielowymiarowości książki. Przekaz jest prosty, dzięki czemu posiada większą siłę oddziaływania. Wartka akcja, żywi bohaterowie, którym z każdą stroną zaczynam współczuć, zżywać się z nimi; fabuła pełna mistyki- to wszystko sprawia, że mamy przed sobą książkę, która stała się jedną z moich ulubionych. Wszystko w niej jest wyważone, każda akcja ucieczki i pościgu, przemyślana. Każda romantyczna chwila rozgrzewa serce, ale nie jest przesłodzona. Wzruszające momenty w książce nie są liczne, ale są elementem, który dodaje książce smaczku. 

Nie jest to opowieść tylko o miłości, choć miłość i przyjaźń zajmują bardzo dużo miejsca w fabule. Jest to opowieść o prześladowaniu i zaślepieniu. Magia w tej powieści jest czymś namacalnym, ale i niezgodnym z prawem obowiązującym w całym państwie Cartomien. Magia stała się wymarłą sztuką, a mimo to nadal ludzie padają bezpodstawnym oskarżeniom. Podczas Wojny Mocy (temat, który często przewija się w książce i jest rozlegle wyjaśniony) ginęli na stosie nie tylko Magowie i Druidzi, ale również zielarki, akuszerki i osoby niosące pomoc chorym. Wszyscy. To zdecydowanie przypomina mi, że również w naszym świecie takie rzeczy miały miejsce. Ludzie zawsze boją się rzeczy nieznanych, których nie rozumieją, a to rodzi, niestety nienawiść i agresję. Krwawe dzieje ludzkości z pewnością dla autorki były inspiracją, co dla mnie, jest wielkim plusem. 

Nie potrafię pisać, ta książka wywarła na mnie naprawdę duże wrażenie, sprawiła, że na kilka chwil oderwałam się od rzeczywistości, która mnie ostatnimi czasy przytłacza. Napełniła mnie nadzieją i zaskoczyła na całej linii. Już dawno nie byłam pod takim wpływem jednej książki. W dobie, kiedy wielotomowe powieści fantastyczne są na porządku dziennym, ta jednotomowa opowieść jest orzeźwiająca. Życzę autorce sukcesu, bo naprawdę zasłużyła i mam nadzieję, że rozbuduje świat przedstawiony w książce i stworzy uniwersum, w którym będę mogła zanużyć się i trwać przez długi czas :)



Polecam!
Moja ocena: 5+

Dziękuję ślicznie za egzemplarz!



PS Czy tylko ja mam takie trudności w pisaniu o książkach, które naprawdę mnie urzekły i stały się moimi ulubionymi? Czuję się wymyta z twórczego potencjały, gdy muszę opisać książkę, która zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie. Mam pustkę w głowie- każde słowa i tak nie oddadzą tego ile uczuć i ile emocji przewinęło się w jednej chwili podczas czytania takiej książki.

PS 2 Jak widać powracam. Szykują się zmiany. :)

2012-09-18

Prywata #2

Kochani, jestem na skraju załamania nerwowego. Mój świat wywrócił się do góry nogami i mimo, że staram się nie poddawać, dopadła mnie niemożność pisania recenzji, ani czytania. W poniedziałek wracam do Wrocławia, przetrawię to wszystko na nowo i mam nadzieję, że wrócę bardzo szybko, bo bez tego mojego małego świata nie potrafię żyć, bez rozmów z Wami :) I bez czytania książek, oczywiście! :D 

Tymczasem, jak szykujecie się do powrotu na uczelnie? :D

PS Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i za wyrozumiałość! :) 


2012-09-08

Wybranka bogów, cz. 1, P.C.Cast

Świat Partholonu już w poprzednich częściach (gwoli przypomnienia "Przepowiednia" i "Powołanie") oczarował mnie swoją magią, sympatycznymi postaciami, które stawiane są przed wyborami i przed zdarzeniami, które przewyższają je, ale nie łamią. Były to bowiem opowieści o sile przyjaźni i miłości, która pokona każde przeszkody i każde zło. "Wybrankę bogów" wybrałam znając już ten świat, byłam pewna, że nic mnie nie zaskoczy, że wrócę do jednej z moich ulubionych literackich miejsc i się nie zawiodę... 
Tłumaczenie: Hanna Hessenmüller
Tytuł oryginału: Divine by Mistake
Seria: W kręgu mocy Partholonu, tom 1
Wydawnictwo: Harleguin/MIRA
Data wydania: lipiec 2012
ISBN: 978-83-238-8312-8
Liczba stron: 417
Shannon Parker jest nauczycielką języka angielskiego, pasjonującą się w zbieraniu różnego rodzaju szpargałów, antyków i dziwnych przedmiotów- wszystkiego, co wpadnie jej w oko. Podczas jednej z wypraw na aukcję antyków została oczarowana przez replikę celtyckiej wazy. Waza ta, jak się okazuje posiadała niezwykłą moc. Za jej sprawą Shannon przenosi się z czasów współczesnych, z Oklahomy do czasów zgoła innych. Przenosi się do Partholonu, do krainy nietkniętej postępem technologicznym... krainy, w której ona jest Wcieleniem Bogini i duchowym przywódcą ludności zamieszkującej tę krainę... Gdyby jeszcze był czas na oswojenie się z zastałą sytuacją... niestety, na Partholon napada najeźdźca, który nie cofnie się przed niczym.

"Wybranka bogów" to bardzo nierówna książka. Byłam zachwycona stylem pisarskim poprzednich części, czytało się je bowiem, jakby słuchało się opowieści przyjaciółki. Tym razem narratorka i, zarazem, główna bohaterka Shannon, pisząc krótko irytowała mnie. P. C. Cast chciała stworzyć bohaterkę na miarę dzisiejszych czasów- wyzulowaną, feministyczną, trzydziestopięcioletnią kobietę, która została nagle wciągnięta w całkiem inny świat. Niestety, postać wydała mi się płytsza, niż te, które zapamiętałam z poprzednich części. Na szczęście ta sytuacja z biegiem stron zaczyna się zmieniać. Shannon zaczyna przeistaczać się w bohaterkę, którą, pisząc kolokwialnie da się lubić, a nawet więcej, da się z nią zaprzyjaźnić. Szkoda tylko, że potrzeba na to tyle czasu.

"Wybranka bogów" jest powieścią, która opowiada o wątku poruszonym już w poprzedniej części ze świata Partholonu, "Powołaniu" - wydarzenia, o których czytamy poprzedzają te zawarte w "Powołaniu". Pomysł wykorzystania motywu najazdu demonów pustoszących tę magiczną krainę przypadł mi bardzo do gustu, rozwijał wątek, który zaciekawił mnie już podczas czytania poprzedniej książki. Potencjał jest, ale jak na razie nie do końca wykorzystany... 

Nie mogę jednak zarzucić autorce wyobraźni. I lekkiego pióra. Każda z postaci nabiera barw, a akcja z czasem nabiera tempa- takiego, do jakiego przyzwyczaiła mnie autorka w poprzednich książkach. Nie piszę, że zawiodłam się doszczętnie, ale oczekiwałam czegoś więcej. Na szczęście to jeszcze nie koniec, część druga rozwinie wątek, który tak mnie zainteresował. 

"Wybranka bogów", część pierwsza to nierówna powieść. Początek znacznie przeciętny, ale za to koniec obiecujący. Niemniej uważam, że warto poznać tę historię, chociażby po to, by poznać ten niezwykły świat, gdzie obecność boginii jest niemalże namacalna.

Jeżeli ktoś ma ochotę na lekką historię w całkiem innych realiach, ta książka może być właśnie dla niego, ja od niej oczekiwałam czegoś zgoła innego, co zniekształca pewnie mój odbiór. Bawiłam się, mimo to podczas czytania dobrze, stąd taka niejednoznaczna ocena. 

Moja ocena: 3+/4=



Za egzemplarz serdecznie dziękuję!

2012-09-02

Nowa Fantastyka 359 (8/2012)


Każdy z numerów "Nowej Fantastyki", który miałam okazję Wam przedstawić jest wyjątkowy i na długo zapadł w mojej pamięci. Jednak sierpniowy numer bije na głowę wszystkie inne - znalazł się w nim bowiem artykuł związany ze światem wyczarowanym przez J.K.Rowling, światem, którego fanką jestem już ponad dziesięć lat... To była miła niespodzianka ujrzeć okładkę sierpniowego numeru- od razu wiedziałam, że się i tym razem nie zawiodę! :)
Wydawnictwo: Prószyński Media 

Liczba stron:
 80 s.
W NUMERZE:
Testujemy POTTERMORE, Konwent 2.0..., Podrzucki naukowo o mutantach, Burzliwe dzieje "Pamięci absolutnej", Lincoln vs. Wampiry..., Głowa Busha na patyku- cenzura w Hollywood

OPOWIADANIA: 
Neal Stephenson, Tom Crosshill, Saladin Ahmed, Małgorzata Wieczorek, Tomasz Zawada, Jewgienij T. Olejniczak...
Jakub Winiarski we wstępie do sierpniowego numeru poruszył sprawę współczesnego marketingu, który to mami ludzi, niemalże manipuluje... człowiek niejasno zdaje sobie z tego sprawę, ale ile tak naprawdę jesteśmy w stanie wiedzieć na pewno? Ile osób reklamuje, chociażby książki szczerze, czytając i wyrażając swoje prawdziwe zdanie? Marketing i ludzie za niego odpowiedzialni stają na głowie, by nikt nie dowiedział się o ich 'przekrętach' i 'manipulacjach', które uchodzą im na sucho, bo np. znajdują lukę w prawie... Gdyby przeciętny człowiek wiedział jak bywa wabiony przez media, twórców reklam i innych odpowiedzialnych za markę i jej wizerunek osób złapał by się za głowę, zamknął w domu i już nigdy więcej nie wyszedł na ulicę i nie włączył ani odbiornika telewizyjnego ani komputera ;) Czasem niewiedza i nieświadomość jest błogosławieństwem- chociaż czy zawsze?

Natomiast Jakub Ćwiek pozostaje jeszcze w klimatach minionego EURO i zastanawia się nad tym dlaczego nie może zostać prawdziwym kibicem. Bardzo mądrze zwraca uwagę, że większą popularnością cieszą się rozgrywki czy dany piłkarz, który wzbudza emocje- nie tylko piłkarskie...

Uwielbiam poznawać kulisy produkcji danego filmu czy serialu, bo dopiero wówczas można zobaczyć, jaka to ciężka praca i ile trzeba włożyć wysiłku i wielu miesięcy na stworzenie dzieła, które wpisze się w historię kina/serialu- niekoniecznie chwalebnie ;) I dlatego ucieszył mnie artykuł Marcina Zwierzchowskiego opowiadający o produkcji "Pamięci absolutnej" (której fanką byłam od dziecka- zaraził mnie tym filmem ojciec). Nie zdawałam sobie sprawy ile lat minęło zanim ten film, pechowy w sumie projekt, został zrealizowany! W następnym numerze część druga artykułu! :)

Cenzura- temat, który w dzisiejszych czasach nadal wzbudza kontrowersje. Artykuł Marka Grzywacza opowiada o najciekawszych przypadkach cenzury w fantastyce i nie tylko. Ciekawie było dowiedzieć się o wielu przypadkach, kiedy to cenzura użyta została bezpodstawnie, czy pod wpływem pewnych grup społecznych... Czasem nie wiem, czy się śmiać, czy płakać... :D

Mutanci, jeden z najciekawszych (według mnie, oczywiście) tematów, które fantastyka poruszać może. Do tej pory mutanci kojarzyli mi się jedynie z osobami obdarzonymi niezwykłymi mocami i mimo, że w szkole średniej na biologii omawialiśmy mutacje (biologia rozszerzona to jedno z dóbr mojej ówczesnej szkoły średniej), to do tej pory mutanty to superbohaterowie lub złoczyńcy lewitujący, o laserowych oczach czy tytanowych szkieletach. Może zbyt dużo Marvela w moim życiu już było, nie wiem :D Niemniej, artykuł Wawrzyńca Podrzuckiego potrafi rozjaśnić w przystępny sposób kwestię mutacji i to, czy na tym etapie rozwoju nauki jesteśmy zdolni wszczepić gen, np. niewidzialności. Naprawdę kawał dobrej roboty.

POTTERMORE, strona stworzona przez samą J.K.Rowling specjalnie dla swoich fanów. Strona, która dostarcza nie tylko informacji, np. o dzieciństwie Mcgonagall, ale i rozrywki. Po zalogowaniu możesz przystąpić do uroczystości przydziału do poszczególnego domu, każdy dom zbiera punkty, a punkty zdobywa się poprzez uczenie się zaklęć, ważenie eliksirów- czyli wszystko to, co młody adept magii robić powinien :D POTTERMORE doskonale opisała Anna Kaiper, odsyłam zatem do sierpniowego numeru, a ja osobiście polecam :)

Wielu z Was słyszało pewnie o powieściach o takich tytułach jak "Przedwiośnie żywych trupów", czy "Opowieść zombilijna", ale czy wiecie skąd się wzięła moda na tak zwane mashuo novels? Dzięki artykułowi Przemysława Pieniążka możemy się dowiedzieć naprawdę wielu istotnych informacji i jak dla mnie, tekst ten zasługuje na medal. Dzięki temu znam sens (?) tworzenia takich powieści :)

Opowiadania, które zawarte są w sierpniowym numerze podniosły poprzeczkę znacznie wyżej niż inne, ciekawa jestem numeru wrześniowego... 30'lecie "Nowej Fantastyki" już za pasem, szykuje się wiele atrakcji, których nie mam zamiaru przegapić! :)

Moja ocena: 5

Za egzemplarz serdecznie dziękuję!
Follow