2013-12-05

Trudne życiowe wybory...

W życiu zdarzają się sytuacje, które spędzają nam sen z powiek, a poziom stresu drastycznie wzrasta. Głowimy się, jaką decyzję (najlepszą dla nas, albo dla obu stron) podjąć. I nic nie pomaga, ani dobra kawa z mlekiem, ani milka, ani drzemka... decyzja ta wisi nad nami, jak pozew sądowy albo średniowieczny kat nad biedną, niewinną duszyczką. Zbliża się dead line, kiedy to decyzja musi być podjęta... wpadasz w panikę? Czy zdołałeś wybrnąć i podjąć decyzję, pójść na kompromis, postawić wszystko na jedną kartę? 

źródło

A co jeśli daną decyzję musisz podjąć błyskawicznie? Nie ma czasu na szczegółowe analizowanie, czym się zatem kierujesz?

Każdego dnia życie i różnorodne zdarzenia, na jakie napotykamy w naszej codzienności sprawiają, że czasami podejmowanie decyzji bywa bardzo problematyczne. Począwszy od najdrobniejszych spraw ("co ja mam na siebie włożyć właściwie?" albo "kupić czekoladę czy banana?") po te naprawdę ciężkiego kalibru ("kupić czy wynająć mieszkanie?" albo "otworzyć lokatę w tym czy w tamtym banku?"). Każdy ma własny system podejmowania decyzji, mój jest w sumie bardzo prosty i czasem (w zależności od sytuacji) nie zajmujący dużej ilości czasu:
  • każdą z decyzji (staram się również mieć alternatywną wersję, taki mini plan b) rozważam bardzo szczegółowo;
  • wypisuję wszystkie za i przeciw, jakie zauważę
  • zastanawiam się czy dana decyzja naprawdę mnie satysfakcjonuje
  • zostawiam sobie dzień na "przetrawienie" decyzji, którą chcę podjąć i analizuję na nowo, pytając siebie, czy naprawdę tego chcę
źródło

Może nie są to zbytnio skomplikowane mechanizmy, ale pozwalają uchronić mnie przed większością wpadek i popełnianiem błędów, które słono by mnie kosztowały. Czasem po prostu zawierzam swojej intuicji, przyznaję się bez bicia. Częściej jednak wsłuchuję się w swoje potrzeby. Nie jestem żadnym specem od stylu życia, czy pomocy innym, ale myślę, że system, który sama stosuję, kiedy tylko mogę (chodzi mi tutaj, głównie o wypisanie wszystkich "za" i "przeciw") doskonale sprawdzi się też u innych osób, które tak, jak ja, zawsze mają problem z podejmowaniem decyzji. 

Ostatnio i mnie w końcu dopadła wizja dylematu życiowego, dotyczącego mieszkania. Kocham swoje obecne mieszkanie, mój pokój i współlokatorów, z którymi dogaduję się naprawdę na każdej płaszczyźnie, ale czułam, że potrzebuję czegoś nowego. Może nowego miejsca, a może nowego wyzwania. Zmiany. Z nieba mi spadła wizja mieszkania z przyjacielem. I dwoma jego kumplami. Mieszkanie z trzema facetami? Mhm... Why not? Moja sceptyczność zniknęła po przestąpieniu progu przyszłego lokum. 

Podobno z każdej sytuacji jest wyjście i tylko od nas zależy, czy wybierzemy mądrze... A zatem, mądrych wyborów kochani! 





PS Może na blogu wystąpić chwilowa posucha postowa, gdyż przeprowadzka i milion spraw po drodze na pewno zapełnią mi większość czasu... 
PS2 Wybiera się ktoś na B(V)LOGOWIGILIĘ 2013?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Follow