Dzisiaj mam dla Was do wygrania jednego audiobooka powieści Carlosa Ruiza Zafóna,
"PAŁAC PÓŁNOCY" (moją recenzję tej książki możecie przeczytać tutaj)
Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie? Odpowiedzieć na pytanie, w dowolny sposób:
Opisz swoją największą wakacyjną przygodę.
(historię prawdziwą, bądź fikcyjną- wybór zależy do Ciebie)
(Audiobook. Czyta Piotr Fronczewski)- następna, po debiutanckim Księciu Mgły, powieść Zafóna dla młodzieży- jakie złowrogie zagadki kryje Kalkuta lat trzydziestych?Kalkuta, 1932. Ben, wychowanek sierocińca St. Patrick, skończył już 16 lat - podobnie jak jego przyjaciele, będzie musiał opuścić dom dziecka i się usamodzielnić. W dniu pożegnalnej imprezy poznaje swoją rówieśniczkę Sheere i zabiera ją do Pałacu Północy na spotkanie tajnego stowarzyszenia, które założył wraz z przyjaciółmi. Gdy dziewczyna opowiada im tragiczną historię swojej rodziny, członkowie stowarzyszenia postanawiają jej pomóc w odnalezieniu legendarnego domu, który pojawia się w opowieści. Nie wiedzą, że właśnie natrafili na trop jednej z najpotworniejszych tajemnic Kalkuty. Płonący pociąg, dworzec widmo, ognista zjawa - to tylko niektóre elementy makabrycznej łamigłówki, którą przyjdzie im rozwiązać.Misja, która miała być niecodzienną przygodą, niebawem okazuje się śmiertelnie niebezpiecznym wyzwaniem. [źródło opisu]
Konkurs trwa od dzisiaj do 6.08. Zgłaszacie się, opisując swoją historię w komentarzach pod tym postem.
Wyniki najprawdopodobniej pojawią się dzień później :)
Jeśli chcesz, dodaj u siebie banerek z informacją o konkursie.
Życzę powodzenia i z niecierpliwością czekam na Wasze historie!
Ja w konkursie nie wezmę udziału, bo "Pałać północy" mam już za sobą. Zachęcam jednak chętnych, bo książka jest znakomita!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na konkurs do siebie! :)
Konkurs świetny, może coś ciekawego wymyślę ;D
OdpowiedzUsuńczytałam książkę :)
OdpowiedzUsuńaudiobooków nie lubię...
więc tym razem w konkursie udziału brać nie będę :)
jednak życzę powodzenia wszystkim, którzy wyrażą taką chęć:)
a może być taka przygoda, której jeszcze nie było? :)) bardzo bym chciała wyjechać gdzieś sama – bez planowania, zobowiązań, rezerwacji, bez liczenia pieniędzy, ale i zbytniej rozrzutności, wyjechać ot tak sobie, zniknąć na jakiś tydzień czy dwa :) może kiedykolwiek...
OdpowiedzUsuńO rany, nic tylko brać się za pisanie :) Jeśli tylko znajdę chwilę, z pewnością się za to wezmę ;))
OdpowiedzUsuńNo to uwaga, piszę (już!) wakacyjną przygodę:D
OdpowiedzUsuńNasza ostatnia krakowska przygoda, cały dzień na nogach, mimo to jedziemy jeszcze odebrać router z gwarancji (po miesiącu, nareszcie!). Ktoś, kto mieszka w Krakowie będzie się orientował, że od Rynku na Park Solvay jest kawałek tramwajem ;). Odebraliśmy router ("niewadliwy", o dziwo) i wsiadamy w tramwaj 19, by potem przesiąść się w 12. Z Adasiem gadamy o wszystkim i o niczym po drodze (jak zawsze ;P), wysiadamy na przystanku przesiadkowym, rozmawiamy dalej, kiedy nagle Adamowi zrzedła mina i krzyknął:
"O KU***, ROUTER ZOSTAŁ W TRAMWAJU!!!"
Miodzio, nie dość, że czekałam na router miesiąc, to jeszcze odjechał w siną dal xD. Mieliśmy niedaleko do biura rzeczy znalezionych w MPK, lecimy na ul.Brożka. Tłumaczymy portierowi, że 15 min wcześniej zgubiliśmy router prawdopodobnie koło siedzenia motorniczego. Mina portiera była nie do opisania, bynajmniej facet będzie miał co wnukom opowiadać. :D Odesłał nas do despozytora na telefon wewnętrzny. Początkowo despozytor nie chciał nam uwierzyć, że to naprawdę się stało i chyba myślał, że ktoś robi sobie z niego żarty :P. Obiecał jednak, że informację puści to motorniczych. Niestety, ktoś się połasił na router (niech mu ziemia lekką będzie, bo ta cholera nie raz dawała mi w kość, stąd poszła do naprawy :D) i nie odzyskaliśmy, ale przez 3 dni Adaś nie miał ze mną życia, "żeby nie zapomniał" ;D
Anii z Photobloga ^^
Wakacyjnych przygód miałam wiele, ale jedna najbardziej została mi w pamięci. Zwiedzaliśmy jaskinię całą rodziną. Moją siostrę cały dzień bolała noga i postanowiłyśmy chwilkę odpocząć. Zagadałyśmy się i nagle zorientowałyśmy się, że straciłyśmy wszystkich zwiedzających z widoku. Zrobiło się nerwowo. Wołałyśmy, ale nic to nie dało. Zgubiłyśmy się w jaskini. Po paru godzinach nas odnaleźli, a my miałyśmy nauczkę, żeby trzymać się grupy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że byłyśmy z rodziną, bo inaczej nikt by się nie zorientował, że nas nie ma.
Wakacyjna przygoda? A czy nie na tym polegają wakacje,że każdy dzień jest przygodą? Każde wyjście do sklepu można nazwać przygodą? Ja właśnie tak traktuję wakacje :) Każda godzina, minuta jako coś wyjątkowego. Tak na marginesie powinno się tak traktować każdą sekundę naszego życia nie tylko we wakacje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
hiperbola@onet.pl