2014-08-18

NiuCon vol. 6, Wrocław

źródło
Jak wiecie, albo i nie, jestem wielką miłośniczką przeróżnej maści eventów kulturalnych, popkulturowych. Staram się bywać na konwentach co jakiś czas i tym razem udało mi się razem z moim Wilkełem pójść na wrocławski konwent mangowy (m&a), NiuCon. Była to szósta edycja konwentu (byłam już na dwóch edycjach tego eventu: na pierwszej i piątej). Co mogę powiedzieć ze swojej strony? Strony uczestnika, szarego gościa i zwykłego randoma, który ma ochotę miło spędzić czas i spotkać się ze znajomymi? Konwent udany, bo uratowany przez ludzi. Organizacja nie dawała sobie rady ze wszystkim, upał niemiłosierny, brak przewiewu w salach szkolnych i na korytarzu. Na wielki plus, wynajęcie dwóch budynków, poszerzenie atrakcji. Minus, brak solidnego bufetu (ludzie wychodzili z terenu konwentu, by coś pożywnego zjeść), brak miejsca, gdzie można po prostu usiąść i wypić kawę. Brak zorganizowanej palarni (rozumiem zakaz palenia na terenie szkoły, ale wystawienie pod kamienicami naprzeciw wejścia na teren imprezy, wiadra z wodą do wrzucania petów, które i tak zdecydowanie zbyt późno się pojawiło, jest, moim zdaniem pójściem po najmniejszej linii oporu). Z plusów jeszcze: zaproszenie autorów i spotkanie autorskie Andrzeja Ziemiańskiego. Wydaje mi się, że takie spotkanie pokazało dopiero jak otwartym i ciepłym człowiekiem jest ten pisarz:


Najlepsze zdjęcie z autorem ever: dziubkowa sweet focia mojego Wilkeła i Ziemiańskiego :D


Wychodzę z założenia, że właśnie po tym kontakcie z czytelnikiem poznasz prawdziwego autora, który całym sercem oddaje się książce i oczekiwaniom fanów. Ziemiański potwierdził, według mnie to, co prawdziwy autor powinien mieć: szacunek dla czytelnika i kreatywność. Wielki plus za to spotkanie.

NiuCon jest konwentem, na którym można znaleźć wszystko. Stoiska z jedzeniem z Japonii, mangi, książki, koszulki, gry... ścielą się gęsto i mamią kolorytem i cenami każdego fana gadżetów. Jeśli ktoś przychodzi na tego typu konwenty pierwszy raz, mogą zszokować, ale każde stoisko dla prawdziwych fanów jest kopalnią wypełnioną skarbami po brzeszki. Ceny promocyjne, losy na loterii za kilka złotych, rabaty przy kupnie większej ilości mang... Można pójść z torbami :D

Co jeszcze? Cosplay. Dopisał w tym roku i pomimo, że nie udało mi się być na Gali, na której właśnie były prezentowane cuda cosplay'owe (obejrzałam jednak retransmisję online), jestem zachwycona ilością ludzi, których spotkałam, strojami, które mnie zachwyciły i pomysłowością, z jaką zostały wykonane:



Niestety, większość zdjęć, które sobie zaplanowałam na ten konwent, nie wypaliła z kilku powodów, mimo to udało mi się zrobić spontaniczną, krótką sesję zdjęciową z Martą, która cosplay'owała Nyu z anime Elfen Lied (przepiękna prezentacja na Gali! Marta grała ścieżkę dźwiękową z tego anime na skrzypcach!):








Nigdy nie zadowoli się wszystkich, to fakt nad fakty i czysta oczywistość. Niemniej, ja bawiłam się świetnie, mam nadzieję, że organizatorzy po tej edycji wyciągnął wnioski (wiem, że nie wszystko to, o co zostali oskarżeni organizatorzy wynikli z ich pomyłek czy niedopatrzeń, za część z nich odpowiedzialna była dyrekcja szkół etc.) i będzie zdecydowanie lepiej. 

Dziękuję Wilkełowi, że wytrzymał moje omdlenia z gorąca, dziękuję Marcie za poświęcenie kilku chwil na te, powyższe zdjęcia. Dziękuję każdej napotkanej osobie za chwilkę rozmowy. 

Podsumowanie: najlepsze bubble tea, najlepsi cosplay'erzy, najlepsi ludzie, najlepsze gadżety maniaka anime i mang; nieuszanowanko dla słońca i upału, dla duchoty i zmęczenia kurzem i temperaturą.

Za rok znowu się wybiorę, mam sentyment do tego konwentu, bo był on moim pierwszym, tego typu eventem. Życzę jak najlepiej organizatorom i każdej osobie, która pomagała ogarnąć całą tą masę ludzką :)


__________________________________
Post miał się ukazać wcześniej automatycznie podczas mojego urlopu, jednakże blogger mnie strollował. Także post ukazuje się dzisiaj. Enjoy! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Follow