2012-11-02

"Nowa Fantastyka" 361 (10/2012)


Czekałam na ten numer, będąc przekonana, że to będzie numer przełomowy, wielki... Jubileusz w końcu do czegoś zobowiązuje. Cieszyłam się jak dziecko otwierając kopertę. Zachwyciła mnie okładka, która jednoznacznie pokazuje, jak zmieniło się nasze widzenie fantastyki, jak wiele, przez te trzydzieści lat, zmieniło się w polskiej fantastyce. Okładka to tylko zapowiedź...
Wydawnictwo: Prószyński Media 

Liczba stron: 80 s.
W NUMERZE: Rocznicowo: Kołodziejczak o komiksie, Cetnarowski o polskiej prozie, Podrzucki o nauce, Parowski wspomina

OPOWIADANIA: Jeffrey Ford, Lucius Shepard, Zbigniew Wojnarowski
Otwierając nowy numer "Nowej Fantastyki" miałam nadzieję, że znajdę się w zupełnie innej czasoprzestrzeni. Dowiem się czegoś więcej o początkach magazynu, przeczytam wspomnienia osób, które z nim są od zawsze, lub prawie zawsze... moje pragnienia i oczekiwania zostały spełnione tylko połowicznie. Z wypiekamy na policzkach jednak zabrałam się do czytania i cóż moje oczy ujrzały? Numer poświęcony, głównie komiksowi :)

Artykuł Michała Cetnarowskiego o trzech dekadach fantastyki, nie przyniósł niczego, czego bym do tej pory nie wiedziała, ale wskazał kilku autorów, po których pewnie sięgnę w wolnej chwili :) Ciężkie czasy dla fantastyki się skończyły, czekam tylko na jej wzburzony rozkwit w przyszłości i cieszę się, że jestem już świadkiem początku tego rozwoju :)

"Nauka kontra fantastyka" autorstwa, niezawodnego Wawrzyńca Podrzuckiego daje do myślenia. Nie jesteśmy społeczeństwem, czy nie żyjemy w świecie, który fantastyka wykreowała przed latami. Co jest tego powodem? Czy nasze ograniczenia? Czy brak środków pieniężnych? Wszystkie te czynniki sprawiają, że nadal daleko nam do światów, które znamy tylko z literatury.

Strony i artykuły poświęcone komiksowi (głównie Macieja Parowskiego oraz Tomasza Kołodziejczaka) doskonale oddaje zmiany jakie zaszły w polskim komiksie, cudownie jest czytać o tej sferze sztuki, którą również "Nowa Fantastyka" sukcesywnie wykorzystuje na łamach magazynu i do tej pory o nim pisze. 

Mogłabym pisać o tym numerze wiele, ale wiele zostało we mnie niedosytu. Brakowało mi felietonu Jakuba Ćwieka, od którego lubię zawsze zaczynać czytanie nowego numeru "NF", zabrakło, jak dla mnie, tej całej otoczki świętowania. Zabrakło toastów i peanów nad upływem tych trzydziestu lat, co się zmieniło? Co zostało? Co będzie? Troszkę tego mało, jak dla mnie za mało. 



Moja ocena: 4-

Za egzemplarz serdecznie dziękuję!

3 komentarze:

  1. przejrzałabym ten, jak i poprzednie numery, ale u mnie w miasteczku ich nie dostaniesz, a szkoda
    sprowadzać znów specjalnie mi się nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  2. W NF zawsze lubiłam ładne okładki, ale ta jest okropna -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się ona właśnie spodobała, co prawda, numery wcześniejsze, wydaje mi się, były znacznie bardziej dopasowane, dopracowane... ;)

      Usuń

Follow