2014-09-30

No 56 ► art journal


SODAlicious po raz kolejny na swoim blogu zorganizował artystyczne wyzwanie. Postanowiłam wziąć w nim udział... Coraz rzadziej udzielam się artystycznie, właściwie artystycznie w taki tradycyjny, analogowy sposób i brakuje mi tego. Jestem stworzona z farb, kolaży, mozaiki i to swoje tworzenie przekładam farbą na kartkę, słowem krzywym naklejam kłębowisko myśli. Pomagają mi te sporadyczne akty pseudo sztuki w moim przypadku. Mam swój art journal, który kawałek po kawałku wypełniam. Nie jest to idealne, brakuje mi cierpliwości i umiejętności - ćwiczeń. Niemniej, dają mi naprawdę dużo radości. Poplamione opuszki szczęściem.

W dzisiejszym challenge'u temat był bardzo, wydawałoby się prosty: OKROPNY. Na myśl przyszły mi moje wspomnienia, bo któż z nas w swoim życiu nie doświadczył okropnych przeżyć, okropnych myśli snujących się za nami jak cień? I tak powstało moje niedoskonałe dzieło:




Ignorujcie niedopracowane pismo. Miałam kaprys piśmienniczy, mniej kolażowy. Jak wyglądałyby Wasze prace na ten temat?

2014-09-28

Kilka słów o kacu fabularnym \\ GOŚCINNE WYSTĄPIENIE #5

Nazywam się Adam ale na swoim blogu survivalhorror.blog.onet.pl posługuje się nickiem Azaroth. Jestem tym Wilkełem, o którym często pisze Mona.

Chyba każdy doświadczył kiedyś tego niemiłego uczucia o poranku, po mocno zakrapianej imprezie. Wtedy to wykonywanie zwykłych czynności życiowych graniczy z niemożliwym. Alkohol nie jest jedyną przyczyną takiego zjawiska. Istnieje również odmiana kaca, zwaną kacem fabularnym. Nie raz po ukończeniu jakiejś gry, filmu czy książki, nie mogłem jeszcze przez długi czas opuścić uniwersum danego tytułu i rozważałem "co jeśli...". Na zwykłym kacu człowiek szuka substancji mających ukoić dolegliwości, natomiast na fabularnym poszukujemy zwykle materiałów dodatkowych, ciekawostek, fanartów i wszystkiego innego, co pozwoli zostać jeszcze na chwile w naszym ukochanym świecie. Kac fabularny zaczyna się w momencie, w którym oglądamy do samego końca napisy końcowe lub okładkę książki. Myślenie o fabule historii zajmuje wtedy całą resztę dnia, niepozwalając się skupić na innych czynnościach. Zastanawiamy się kiedy i czy w ogóle powstanie sequel. 
źródło // Silent Hill 4: The Room

W przeciwieństwie jednak do kaca alkoholowego, kac fabularny jest w jakiś sposób przyjemny. Mimo tęsknoty za ulubionymi postaciami i miejscami, gdzieś w świadomości głos rozsądku mówi nam, że czas spędzony z bohaterami przeżytej niedawno historii, to dobrze spożytkowany czas . Czasami jednak dany tytuł jest tak zły, że bierze na wymioty, kiedy poznaje się zakończenie. Chyba w każdej możliwej kategorii gdzie przewija się jakaś fabuła, mam swoich faworytów w odczuwaniu tęsknoty za świetnie opowiedzianą opowieścią.

Książki:
Trylogia "Achaja"- jedna z moich pierwszych przeczytanych serii. Tak bardzo zżyłem się z bohaterami prozy Ziemiańskiego, że kończąc trzeci tom, wpatrywałem się w ostatnie zdanie jeszcze przez kilka minut. Skakałem z radości kiedy dowiedziałem się o kontynuacji.
"Rhezus: Tułaczka śladami konania/Zielone oczy wyroczni"- książki z zakończeniem tak złym, że gdyby nie nie były to książki z biblioteki, rzuciłbym nimi o ścianę z głośnym "nope!".

Film:
"Avatar"- tak, wiem, że to tylko "Pocahontas" w innej oprawie, ale cała Pandora tak mnie zachwyciła, że nie potrafiłem się przez tydzień skupić na czymkolwiek. Ostatecznie, żeby trochę ulżyć w cierpieniu, kupiłem przewodnik po Pandorze.

Serial (konkretnie anime):
"Mirai Nikki"- kto by pomyślał, że japońska wersja "Igrzysk Śmierci" tak mnie wciągnie. Wciągnęło mnie na tyle, że prawie się popłakałem w momencie kulminacyjnym ostatniego odcinka.

Gra:
Tu będzie ciężko, ponieważ przeszedłem tyle tytułów że trudno mi wybrać moich faworytów. To tak jakby kazać wybrać matce swoje ulubione dziecko.
"The Legend of Zelda: Twilight Princess"- ogólnie jestem wielkim fanem przygód Linka, jednak ta część zachwyciła mnie najbardziej. Przez cały ten czas, kiedy w to grałem, Link i Midna byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Gdyby nie to, że miałem w tamtym czasie inne obowiązki, w ogólnie nie wyłączałbym konsoli. Jak pewnie łatwo się domyślać, po pokonaniu finałowego bossa i obejrzeniu końcowej cutscenki, kac fabularny dopadł mnie z głośnym "JEB!!!". To był tytuł, który najdłużej odchorowywałem.

Z grami, książkami czy filmami jest jak z piekielnie ostrym kebabem - dobrze wiemy jakie będą konsekwencje spożycia go, jednak nie potrafimy sobie odmówić ze względu na ten prosty i wspaniały smak jaki sobą oferuje.

W tym miejscu pragnę podziękować Monie za występ gościnny na jej blogu ;)

* * *
Nie wiem jak Wy, ale uśmiałam się czytając ten post, za co dziękuję mojemu Wilkełowi. Tym pozytywnym akcentem wracamy do tego cyklu. I przy okazji zapraszam na poprzednie posty z tego cyklu, są naprawdę wartościowe i piękne :)

GOŚCINNE WYSTĄPIENIA to cykl tekstów wszelakich, na wszystkie możliwe tematy. Autorzy piszą o tym, co ich pasjonuje, bawi, wzrusza etc. Jeśli chcesz wystąpić w tym cyklu, napisz: materia_anty@wp.pl 

Poprzednie posty z tego cyklu:




2014-09-27

Rozmówki Międzystrefowe #3

Rozmówki międzystrefowe: posty, do których zapraszam Was, czytelników, blogerów, osoby dobrze mi znane i te mniej, wyrażające ochotę udzielenia w sposób analogowy (odręczny) odpowiedzi na kilka pytań. Cykl przypomina dawno zapomniane Złote Myśli z czasów dziecięcych. 
___________

Opieszałość w dodawaniu tego cyklu, w moim przypadku sięgnęła apogeum, ale wracam i jest i już będzie, o ile nadal będziecie chcieli tak chętnie brać w nim udział. Tylko dzięki Wam, ten mój skromny blogowy projekt może ujrzeć światło dzienne. Dziękuję, że go razem ze mną współtworzycie tak chętnie. Jesteście wielcy!

Nie przedłużając, dzisiejsze zestawienie, za które naprawdę dziękuję każdej z osób!

Ania

Justyna

Marta (http://cupcakethief-lavidaloca.blogspot.com/)

Natalia

Szczerze zapraszam do udziału w tym cyklu, myślę, że to ciekawy sposób na pokazanie, jak bardzo różnorodni jesteśmy i przypomnienie sobie, w dobie cybernetycznego i elektronicznego świata, prostoty i przyjemności obcowania z kartką papieru i stalówką pióra, czy długopisu. 

Wszystkie zgłoszenia przyjmuję na: materia_anty@wp.pl

____________________

Poprzednie posty z tego cyklu:

2014-09-24

PRZESŁUCHANIE

Większość z Was wie, że jestem totalnym muzycznym freakiem, który bez muzyki żyć nie może. Będąc w liceum kupowałam praktycznie co miesiąc miesięcznik "Teraz Rock", który był moją skarbnicą wiedzy muzycznej, tej, którą w tamtym czasie kochałam najbardziej. Uzupełniałam ją oglądając ówczesny kanał MTv Rock (teraz bodajże MTv2), do którego jak i do samego czasopisma mam niesamowity sentyment. I właśnie z powodu jakże sentymentalnych pojawia się ten post. Post mocno inspirowany PRZESŁUCHANIAMI, które co miesiąc ukazują się w magazynie. Ci, którzy czytają wiedzą, że zazwyczaj o swoich faworytach płytowych z poszczególnych kategorii opowiadają muzycy czy redaktorzy (jeśli mnie pamięć nie zwodzi) "Teraz Rock'a", nie mniej jednak postanowiłam zrobić własne zestawienie. 

Psst. Klikając na tytuł albumu zostaniecie przeniesieni do jego cyfrowego odpowiednika na Spotify, a gdy klikniecie na jego okładkę zostaniecie przeniesieni do lastfm, skąd są też okładki albumów :)

źródło + przeróbka własna


  • NA POCZĄTKU: Nie byłam dzieckiem, które z muzyką miało za pan brat. Oglądało się 30 Ton na TVP2, ale nigdy nie pragnęłam jakiejś szczególnej płyty, zwłaszcza, że na Mazurach każda muzyka, płyta czy kaseta, która się pojawiała, albo była piracka, albo trzeba było za nią troszkę zapłacić w sklepie bezcłowym. Pamiętam ten moment, kiedy dostałam pod choinkę od rodziców walkman z kasetą Natalii Oreiro, "Tu Veneno", mojej ówczesnej idolki. Do tej pory mam tę kasetę i od czasu do czasu słucham, gdy najdzie mnie nostalgiczny nastrój ;)
  • NA ZAWSZE: Tutaj odpowiedź będzie zawsze taka sama, zespół HIM, który otworzył dla mnie świat cięższego grania. Zespół, który jako jedyny, potrafił koić moje smutki, inspirować, wzruszać, bawić... Wyzwalał i wyzwala nadal we mnie mnogość emocji. To tego zespołu płyt mam najwięcej w swojej małej płytotece. I to na koncert HIM czekałam dwanaście lat! Niesamowite przeżycie, zobaczyć zespół na żywo, który kocha się przez tyle lat... :) Swoją przygodę z tym zespołem zaczęłam od płyty "Love metal" i nadal jest dla mnie jedną z najlepszych płyt wszech czasów (oczywiście, opinia subiektywna jak cały ten przegląd)

  • NA RANO: Tutaj nie będzie jednoznaczniej i konkretnej opinii. Codziennie rano, potrzebuję dawki orzeźwienia i największego pobudzenia, a takie (oprócz ukochanej kawy), daje mi muzyka. Na swoim koncie na Spotify oraz SoundCloud mam dwie playlisty, które doskonale mnie budzą:




  • NA WIECZÓR: Ta kategoria jest u mnie bardzo płynna i zmienna. Czasem potrzebuję porządnego wyciszenia i wtedy włączam sobie, przygotowane do tego playlisty na Spotify: #wdechy i wydechy; #eteryczności czy chociażby #niedowowiedzenia. Ostatnio króluje u mnie ścieżka dźwiękowa do mojego ostatniego gejmerskiego odkrycia, REMEMBER ME. Gra tak nietypowa, tak klimatyczna, że nie potrafię się od niej oderwać. Zresztą posłuchajcie sami:

  • NA PODRÓŻ: Nie mam jednej, jedynej płyty na podróż. Zazwyczaj jest to zbitka ukochanych piosenek, ale ostatnio kocham się (nadal) w musicalach "Le Roi Soleil" oraz w "Mozart Rock Opera" na dokładkę mając jeszcze piosenki, na tej playliście, z musicalu "Cleopatre", którego jeszcze nie widziałam. Bardzo inspirujące i pobudzające. Wpędzają mnie w cudowny nastrój za każdym razem, gdy ich słucham :)

  • NA PRZEKÓR: Składanka piosenek-hymnów zespołu Queen. Jednego z zespołów wyssanych z mlekiem matki oraz składanka piosenek Michaela Jacksona. Dla mnie nieśmiertelni, nawet po tylu latach. Nawet jeśli zapominam o nich na jakiś czas, zawsze wracam, jak córka marnotrawna na łono rodziny. 


A jak wyglądałoby Wasze zestawienie?

2014-09-19

Sherlock BBC, Cosplay

Wzruszają mnie moje zdjęciowe przygody. Dzięki nim poznaję niesamowitych, cudownie utalentowanych i przesympatycznych ludzi. Wnoszą w moje życie odrobinę nadziei i radości wspólnego tworzenia. Są kreatywni a praca z nimi zawsze przebiega w radosnej, śmiesznej niekiedy atmosferze! Tak właśnie pracowało mi się z moją drogą Tino.



Tino jest niesamowitą rysowniczką, która sprzedaje swoje dzieła w tym oto sklepie (głównie fandomowe, Sherlock'owe np. :D). Tino ma również tumblr'a, na którego już kiedyś Was zapraszałam. 

To nasza druga wspólna sesja, ale w planach jest kilka kolejnych, bo to dziewczę jest niesamowicie kreatywne i pełne pozytywnej energii. Tino mnie zawsze na sesjach rozwala i zawsze wykrzesa ze mnie 200 % :D Współpraca idealna.

Przedstawiam Wam zatem naszą ostatnią, sierpniową współpracę:

Modelka: Tino
Cosplay: Sherlock BBC







Lepsza jakość zdjęć, oczywiście na facebook'u.

Psst. Oglądacie Sherlock'a? :D

2014-09-16

10 najważniejszych książek w moim życiu


Jakiś czas temu na Facebook'u pojawił się ciekawy "łańcuszek", który miał na celu wybranie 10-ciu najważniejszych książek w naszym życiu, bez zbędnego zastanawiania się oraz nominacja 10 kolejnych osób do tej zabawy. Dziesięciu książek, które w pewien sposób zostały z nami na bardzo długo i nadal nosimy je w swoich sercach. 
Nie jestem miłośniczką tego typu zabaw, ale odpowiedziałam na nominację moich dobrych znajomych i przeniosłam się w niezwykłą podróż w głąb własnych wspomnień. Nie zdawałam sobie sprawy ile tym książkom zawdzięczam i jak bardzo są mi bliskie... Czasem miło jest powspominać, bo dzięki temu możemy odkryć całkiem inny sen tamtych, minionych już dni.

Postanowiłam, że moje refleksje książkowe opublikuję również tutaj i zaproszę Was, kochane Mole Książkowe (i nie tylko!) do takowej, refleksyjnej i nostalgicznej podróży :)



1. "Wywiad z wampirem", Anne Rice (w sumie cały cykl "Kronika wampirów" jest dla mnie ważny, ale tę książkę czytam już po raz któryś i zakochuję się w niej na nowo... śmieszne, jak wiele potrafi przechować nasza pamięć... pamiętam, że gdy pierwszy raz przeczytałam tę książkę, w trzeciej klasie gimnazjum - była wydrukiem z jakiegoś e-book'u, pożyczonym od mojej ówczesnej przyjaciółki Doroty,  w dwóch tomach, oprawionych w brzydką, brązową tekturę i ręcznie napisanym tytułem, wtedy właśnie zasłuchiwałam się w piosence "Bittersweet", która tak cholernie pasowała mi do klimatu książki i na zawsze będzie mi się z nią kojarzyć)
2. "Biały oleander", Janet Fitch (najpierw zakochałam się w ekranizacji, jeszcze w czasach gimnazjum, potem długo szukałam książki, aż znalazłam ją w Miejska Biblioteka W Szczytnie i przepadłam tak tragicznie, że żyłam tą książką. Czytałam ją w autobusie, na przerwach, czasem na lekcjach... chyba to jedna z tych niewielu książek, których nigdy nie zapomnę)
3. "Szklany klosz", Sylvia Plath (nie mogło tu zabraknąć prozy jednaj z moich ulubionych poetek nurtu konfesjonalistów amerykańskich, książki po części autobiograficznej, która skradła moją duszę i wypełniła ją słodką dozą autorefleksji w drugiej klasie liceum)
4. "Wiersze wybrane", Sylvia Plath (mój ulubiony, maluteńki tomik ♥)
5. "Harry Potter...", J.K.Rowling (od niego zaczęła się moja przygoda z książką naprawdę i do dziś dzień jest w moim serduszku na wysokim miejscu książek ulubionych, #potterhead mocno)
6. "Kosiarz", Terry Pratchett (to było gimnazjum i gminna biblioteka, pierwsza styczność z tym pisarzem, który od pierwszych linijek skradł moje serduszko - byłam zdumiona, nie sądziłam, bowiem, że można posiadać taką wyobraźnię i stworzyć tak piękny i pełen odniesień świat przedstawiony)
7. "Dziewczęta z Szanghaju", Lisa See (jedna z tych pisarek, które swoimi książkami wyrywają serce i sprawiają, że patrzysz na swoje życie z całkiem innej perspektywy)
8. "Demon zimna", Graham Masterton (gimnazjalne odkrycie, które po dziś dzień jest ze mną w osobie autora, niezwykle charyzmatycznego i sympatycznego pisarza; może nie jest to najlepsza książka tego autora, ale żywię do niej sentyment, bo otworzyła mi oczy na ten bardziej mroczny zakątek literatury i sprawiła, że chciałam więcej)
9. "Ziemie jałowe", Stephen King (jedna z tych książek, a właściwie jedna z serii "Mroczna Wieżą", która jest tak inna, tak dziwna, że albo się ją uwielbia, albo nienawidzi, nie potrafię powiedzieć dlaczego jest w tym zestawieniu, ale wiem, że cały cykl jest dla mnie wspaniałą odskocznią od tej szarej normalności - kocham tą inność bardzo mocno)
10. "Sailor Moon", Naoko Takeuchi (anime i manga to wspomnienie z dzieciństwa, które nadal jest blisko mnie. Pamiętam jaką radość czułam jako dziecko, gdy mama kupowała mi w gminnym kiosku, albo u przemiłego pana listonosza, gazetkę Sailor Moon, albo, gdy w prezencie dostałam lalkę - czarodziejkę. Uczucie nie do opisania. Do tej pory czuję się jak ta mała dziewczynka X lat temu, gdy sięgam po mangę czy anime. Czasem miło pobyć dzieckiem z przeszłości. Zbieram więc, mangę i czytuję w te "złe" dni, kiedy wszystko się sypie, a ty nie masz ochoty nawet na czekoladę)

Do tego TAG'u nominuję autorki tych blogów:
Oczywiście miło mi będzie, jeśli większa ilość Was weźmie udział i podzieli się ze mną swoimi najważniejszymi książkami - jeśli macie ochotę, zapraszam :)





2014-09-08

LIST OF RANDOM THOUGHTS TAG


Nastały wrześniowe upały we Wrocławiu. Jesień coraz mocniej wdziera się w nasze okna, swoim słodkim orzeźwieniem. Życie skumulowane do kubka z kawą, nieubłaganie zmienia godziny, dni i tygodnie. Będzie to pracowita jesień. 

Czy Wy też czujecie tą niezwykłą magię w nadchodzącej jesieni? Ten czas przejścia, kiedy wszystko zaczyna przybierać barwy, inne niż wszystkie. Kiedy wszystko obumiera i hibernuje, odpoczywa. Jakby natura wydawała ostatnie tchnienie, tylko na chwilkę, na kilka miesięcy. 

Nie ukrywam, że jesień jest moją jedną z ulubionych pór roku. Nie straszne mi deszcze, smuty jesiennych wieczorów. Z radością przywdzieję grube swetry i płaszcze. W tych miesiącach przejściowych (jesień i wiosna), czuję jakąś szczególną więź z naturą. Z otaczającym mnie światem. Jestem bardziej skupiona i skoncentrowana. 

Tym razem przybywam do Was z Tagiem, który w pewien sposób oddaje moje myśli na dzień dzisiejszy. Podpatrzone na którymś z blogów, wybaczcie mi, że nie pamiętam, na którym. Ostatnie dni są nieprzyjemnym chaosem, mącącym mój wewnętrzny spokój. Na szczęście, wszystko mija, panta rei, czyż nie?



ROBIĘ... to, co kocham i z tymi, których kocham. 
GOTUJĘ... najsmaczniej i zawsze dla kogoś!
PIJĘ... zbyt dużo kawy. 
CZYTAM... aktualnie "20 odsłon zachłannej młodości", Xiaolu Guo
CHCĘ... by świat wypełnił się spokojem (marzenie...)
PATRZĘ... na zmieniający się krajobraz i zachwycam.
GRAM... aktualnie w Alice Madness Returns
TRACĘ... minuty.
MARZĘ... o prostych rzeczach, dających szczęście (mi i moim bliskim)
CIESZĘ SIĘ... kiedy Wilkeł wraca z pracy do domu, kiedy każdy dzień uda mi się wypełnić w pełni i ze szczęścia moich przyjaciół i rodziny.
CZEKAM... na kolejne wyzwania, na kolejne doświadczenia z otwartymi ramionami.
LUBIĘ... słodki zapach poziomek, czekoladę z oreo, kawę zawsze przygotowaną przez Wilkeła, dobrą muzykę, spotkania, które inspirują.
ZASTANAWIAM SIĘ... kiedy pewne sprawy wreszcie się rozwiążą, kiedy wszystko się zmieni. 
KOCHAM... mojego Wilkeła, całym serduszkiem.
MAM NADZIEJĘ... że wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży.
ZDUMIEWA MNIE... piękno świata i ludzkich przeżyć.
CZUJĘ ZAPACH... czysto rozwieszonego prania.
MAM NA SOBIE... strój zwyczajny, domowy: workowate spodnie, luźną koszulkę, ciepłe skarpetki w pasiaki.
PODĄŻAM ZA... zrywem serca i marzeniami.
DOCENIAM... każdy akt dobroci i piękna, które inspiruje.
WIEM, że mój czas jest policzony.
MYŚLĘ, że wszystko ma swoje miejsce i czas.
WIERZĘ, że zawsze możemy skorygować naszą drogę, zmienić kurs, zmienić swoje życie.
PLANUJĘ... podróże, te małe i te większe.
OTWIERAM... lodówkę, obmyślając plan obiadu.
ŚMIEJĘ SIĘ, zawsze szczerze.
CZUJĘ SIĘ... zmęczona, a jednocześnie dziwnie pobudzona (skrajności mojego charakteru to nic nowego)

To by było na tyle, nominuję każdą chętną osobę, do opowiedzeniu o swoich myślach w danej chwili i momencie :)

_____________________________
Ilustracja dzisiejszego posta to majowe wydanie "Zwierciadła"

Follow