2014-07-30

Przegląd Literacki #1



Ostatnimi czasy jestem strasznie fazowa. Przechodzę fazy przeplatające się między sobą, zajmujące cały mój wolny czas. Są to fazy bardzo przyjemne i rozwijające. Ostatnio mam  fazę na francuskie kino i musicale (te prawdziwe, wystawiane na deskach teatrów, mój ostatni faworyt "Le Roi Soleil" - kocham bezgranicznie dzięki Lukrecji z My Little Reflections), wcześniej była faza na mangi i anime. Teraz jest faza na poznanie filmów i seriali (tych, których jeszcze nie widziałam) traktujących na temat mniejszości seksualnych, tak więc obejrzałam np. "Życie Adeli 1 i 2". Była też całkiem niedawno faza na ciężkie książki, innym razem na książki lekkie lub książki inne niż wszystkie. 

Dzisiejszy przegląd zapoczątkuje nowy cykl na blogu. Tym razem w jednym tekście umieszczać będę kilka recenzji, nie zawsze pewnie będzie ich aż tak dużo jak w dzisiejszym, ale na pewno będą równie rzetelne jak poprzednie :)

 "BÓG NOSI DRES", Piotr Sender 
[Wydawnictwo Replika, 2011]

Jest to zdecydowanie nietuzinkowa książka. Jak sam tytuł może wskazywać, przeniesiemy się do świata polskiego dresa, uczącego się na Politechnice w Gdańsku, mającego piękną, ale pustawą dziewczynę i przeszłość, z którą mierzy się co dnia. Przeszłość wypełniona odgłosem napełnianej szklanki wódką, wymiotami, kojącym szumem lasu tuż za rodzinną, mazurską wioską. Zaściankiem, w którym się umierało za życia. Piotr Sender w swojej debiutanckiej powieści pokazuje nam całkiem inną stronę, stereotypowego dresa, zagłębia się w analizę dzieciństwa, głównego bohatera, częściowo opartą również na przeżyciach samego autora. Jest w tej powieści rodzaj pewnej ironii, która wywoływała u mnie śmiech, ale i głęboką zadumę. Książka wciąga i to nie tylko przez samą, dynamiczną fabułę, ale również przez retrospekcje. Nie da się nie lubić tej książki, w jakiś dziwny sposób swoją szczerością, wulgarną szczerością, koi. Niesie ze sobą prawdę i ona wprowadza czytelnika (przynajmniej mnie samą) w krainę zrozumienia i spokoju. Tak, Polska jest właśnie taka, jak ją opisał Piotr Sender. Nie jest ani biała, ani czarna. Ma wiele odcieni, tyle ile twarzy przewijających się w naszym życiu. Książka godna polecenia.


[Wydawnictwo Waneko, 2009]

Po mangi sięgam rzadko. Nie dlatego, że mi nie odpowiadają, ale dlatego, że mangi lubię sobie dawkować. Nie lubię czytywać ich na ekranie komputera, z bibliotek online i skanów, które można znaleźć wszędzie w sieci. Lubię fizyczność mangi, lubię dotknąć rysunku i nacieszyć oczy żywą, czarną kreską. Jestem w tym względzie estetą i mangofilem. Na którymś z pierwszych moich konwentów znajdowało się stoisko Wydawnictwa Waneko, które sprzedawało swoje mangi w promocyjnych cenach. Tę, konkretną kupiłam niemalże za połowę sumy początkowej. Leżała na półce długi czas, przegrywając z innymi. W końcu jednak zabrałam ją w podróż na moje rodzinne Mazury (ją i "Pandora Hearts", o której za chwilkę) - mangi są idealne na długie podróże. Yuna Kagesaki w swojej mandze chce opowiedzieć historię nietypowej japońskiej rodziny. Rodziny żywiącej się krwią. Karin jest nastolatką, która dopiero odkrywa mroczny smak krwi. Jest inna niż jej rodzice i rodzeństwo. Czuje się zagubiona w świecie, w którym nie jest akceptowana. Wpada w tarapaty, plącze. Gdyby wyciąć całą tą wampirzą otoczkę, została by nam szczera historia o dojrzewaniu. Dodatkowo ta piękna kreska! (fetyszyzm pięknych rysunków mode on) Oceńcie sami :)


 "PANDORA HEARTS" tom 1, Jun Mochizuki
[Wydawnictwo Waneko, 2012]

Sięgając po tę serię, miałam ułatwione zadanie, gdyż jakiś czas temu z czystej ciekawości odpaliłam pierwszy odcinek anime. Spodobało mi się do tego stopnia, że gdy tylko we wrocławskim Matrasie zobaczyłam pierwszy tom mangi, nie mogłam oprzeć się przed kupnem. Zagłębiając się w stronice wypełnione pięknymi ilustracjami, poznajemy losy Oza Vessaliusa, wiodącego wygodne życie dziedzica książęcego rodu. Jednakże w dniu piętnastych urodzin, w trakcie uroczystości wkroczenia w dorosłość, zostaje wtrącony w Otchłań, gdzie spotyka tajemniczą Alicję. Stanie się jego przewodnikiem po tej śmiertelnie groźnej krainie. W mandze stopniowo poznajemy zasady panujące w Otchłani i w rodzinie chłopca, przeżyjemy z nim niezliczone, jeżące włos na głowie przygody i okryjemy się zagubieniem i przerażeniem trawiącym chłopaka. Jun Mochizuki w celny sposób nakreślił świat przedstawiony, beztroskę życia na dworze i przywileje z tym związane. Przyjaźń, która przeradza się w nienawiść. Podoba mi się, chociaż nie zaliczę jej do ulubionych mang. 


[Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2014]

Byłam niemało zaskoczona, gdy moja droga K. powiedziała mi o premierze kontynuacji przygód roztrzepanej Bridget. Byłam ciekawa, jak po tylu latach autorka przedstawi życie dorosłej kobiety w średnim wieku z dwójką małych dzieci na głowie. Wdowa z niemałym majątkiem, próbująca stanąć na nogi. Mamy w książce kolejne niespełnione marzenia i plany. Obietnice dane wobec siebie. Próby ułożenia sobie życia z kimś, kto na daną chwilę wydaje nam się odpowiedni. Ma dokładkę mamy wszy, wymioty, gorączki i inne niemniej przyjemne sytuacje. Bridget triumfuje i upada w swoim jakże katastrofalnym stylu, wzruszając i rozśmieszając do łez. Książka idealna na letnie wylegiwanie się w ogródku lub na plaży, relaksująca. Mimo to, czułam, że to nie jest ta sama Bridget, która podbiła moje serduszko w czasach licealnych. Gdzieś magia wyparowała, czy to za sprawą śmierci Marka, czy z powodu tego, że od czasów licealnych minęło już sześć lat i ja sama zmieniłam się nie do poznania, także wewnętrznie? Nie zmienia to jednak mojej oceny tej książki: sympatyczna, pełna ciepła i nadziei. Helen Fielding nie wyszła z wprawy i moim zdaniem stworzyła jedną z najfajniejszych serii w literaturze kobiecej. Polecam :)


I to by było na tyle. Dajcie znać czy taka forma krótkich recenzji przypada Wam do gustu i co myślicie o tych książkach :) 

2014-07-26

Instagramowe Love #1



Nie od dziś wiadomo, że Instagram opanował nasze komórki i stał się jedną z najpopularniejszych darmowych aplikacji fotograficznych. Zdjęcia, które się na nich pojawiają są głównie zdjęciami przedstawiającymi naszą codzienność, chwile, które chcemy upamiętnić. Szczęście, śmieszności, jedzenie, pociechy, małe radości zakupowe i miejsca zapierające dech w piersiach. Jest na nim wszystko. Postanowiłam jednak z tego całego potoku prozy życia w kwadratowych kadrach, wysupłać te, które uwielbiam oglądać zawsze, bo pokazują tą codzienność w piękny, kreatywny, ciekawy sposób. Zresztą zobaczcie sami (a przy okazji jeszcze zarzucę stronami autorów tych profili, a co tam, #nabogato):



@hello_scarlett_blog // blog

@local_milk // blog

@gaildeer 

@lorencrosier // blog

@popgoestheginger // tumblr

@luanna90 // blog

@bonjourdarin 

@littletinyghost // tumblr


To pierwsza odsłona tego cyklu, mam nadzieję, że Wam się spodoba i z chęcią pokażecie mi Wasze profile na Instagramie, oraz takie, które kochacie przeglądać, bo Was inspirują i zachwycają :)

_______________________________
Znajdziecie mnie również tutaj:

2014-07-22

TOMB RAIDER 2013


Bardzo lubię współpracować z Julią, zawsze potrafimy się porozumieć i nasze wizje są bardzo spójne. Przyjechała do mnie na zdjęcia z Katowic, piątkowego upalnego dnia. Przemierzyłyśmy pół miasta, by dostać się w wymarzone miejsce, gdzie przeżyłam lekkie rozczarowanie - zlikwidowano piękną, kamienistą plażę. Niemniej jednak udało nam się znaleźć idealne miejsce do zdjęć. Zobaczcie sami efekty naszej pracy okupione potem i pogryzieniami komarów (bezlitosne krwiopijce ;p).

Modelka: Julia Aleksandra
Cosplay: TOMB RAIDE 2013 (Lara Croft)
Miejsce: Leśnica













I jak wrażenia? Które ze zdjęć przypadło Wam najbardziej do gustu? :)


______________________
Więcej zdjęć na facebook'u.

2014-07-16

Red is new black.




Bez zbędnych słów, zapraszam Was na zdjęcia z przesympatycznym, młodym i ambitnym mężczyzną, który stał się moim przyjacielem od pierwszego spotkania ponad rok temu :)

Model: Adam S. (maxmodels)












Zdjęcia w oryginalnej kolorystyce oraz w lepszej jakości: tutaj.


2014-07-11

AKTUALIA: Dzieje się we Wrocławiu!





Powrót po dość długiej przerwie zawsze bywa trudny. Odstawienie, czy brak czasu niekorzystnie wpływa na moje blogowe zapędy. Nie jestem systematyczna tak jak bym chciała i mimo, że mam zapisane wersje robocze, nadal blog świeci pustkami. Dzieje się tak, że nie chcę zarzucać Was czymś, czego pewna nie jestem, czegoś, czego w danym momencie nie czuję. Blogi (a uwierzcie mi, było ich całkiem sporo) piszę dla siebie, ale i dla Was, nie chcę "odwalać" pańszczyźniany, bo od razu to wyczujecie. Nie potrzeba nam pisania na siłę - co prawda staram się pisać codziennie po kilka zdań, kumulować pomysły, ale czasem po prostu chcę żyć czymś więcej, poczuć więcej. Wybaczcie mój bałagan. Nieuporządkowanie wszechświata, ale jak to sam Paweł Bielecki napisał w ostatnim swoim poście, chaos bywa kreatywny ;) Tym razem wracam z nowym cyklem czy serią postów (będzie się ukazywać ze zmienną częstotliwością), która będzie mówić o tym, co dzieje się we Wrocławiu/Polsce ciekawego, wartego uwagi i, na których z pewnością spotkacie mnie. Będzie to cykl, który pewnie też będzie zawierał krótkie relacje z imprez, na których byłam. Mam nadzieję, że cykl przypadnie Wam do gustu - dajcie znać koniecznie co o nim myślicie.

źródło

Katalizuję wszelkie wrażenia, rozwijam się fotograficznie, chodzę na eventy, kołysząc się od ciężarku torby wypełnionej po brzegi książką i aparatem (tak, nawet na imprezy zdarza mi się zabrać książkę: do czytania w drodze!). Wczoraj byłam na Czwartku Social Media we Wrocławiu. Pierwsze moje wrażenie? Przesympatyczni, mądrzy i kreatywni ludzie. Otwarci, chcący przekazywać swoją wiedzę. Nie jestem znawcą social mediów, nie pracuję (przynajmniej zarobkowo) w tym zawodzie, a mimo to znalazłam pełno istotnej dla mnie, jako blogera treści. Rozwijające (przyznam się, robiłam notatki ;), czyli takie jakie powinny być tego typu spotkania. W sierpniu kolejna edycja, na którą się na pewno wybiorę.
A tu macie dwie z prezentacje z #czwrtk, które zostały już udostępnione:

AKTUALIA: co? gdzie?

PchLi TaRg Papilator i Przyjaciele w Ram Pam Pam Pam:

Sprzedaż tworów własnych, wymiana, fireshow by Blissfemia Fireshow, pyszne jedzonko by Złe Mięso - czy można chcieć czegoś więcej?



Dżoolka oraz POMELOGO przygotowali wraz z SWAP Wrocław masę atrakcji, między innymi możecie wygrać sesję zdjęciową mojego autorstwa, przepyszne babeczki Cookie With Love oraz aż 3 sesje coachingowe z Anetą Stanowską. Będziecie? :)


A na co Wy się wybieracie w najbliższym czasie? 

2014-07-01

Dni Fantastyki 2014 - fotorelacja


Na Dniach Fantastyki byłam tylko raz, kilka lat temu i choć mnie zachwyciły (były też prezentem od mojego ówczesnego chłopaka), jakoś później, zawsze było nam nie po drodze. W tym roku postanowiłam, że nie odpuszczę, a gdy zostałam zaproszona na Dni Fantastyki ucieszyłam się niezmiernie! Już w piątek razem z moim A. wybraliśmy się na zwiedzanie i podziwianie. A powiem Wam szczerze, że było co zwiedzać i co podziwiać.
Przechadzałam się po pięknym wnętrzu leśnickiego CK Zamek i zachwycałam się mnogością prelekcji, które przypadły mi do gustu, ilością przesympatycznych ludzi, którzy dodatkowo ubarwiali imprezę. Już dawno nie czułam takiej integracji z geekami wszelkiej maści, otaku biegającymi po konwencie w kocich uszkach i kolorowych wigach i steampunkowymi osobowościami wyjętymi niemalże z kart komiksu bądź powieści. Spotkania autorskie zbierały liczne rzesze fanów, tak samo jak sale wypełnione planszówkami, grami karcianymi, retro-konsolami i grami komputerowymi. Czułam się jak w domu, kiedy ze wzruszeniem przypominałam sobie dzieciństwo grając w Mario. Munchkin mnie oczarował do tego stopnia, że mam ochotę kupić go za następną wypłatę.
Stoiska zapełnione po brzegi kusiły tak bardzo i wprawiały w tak cudownie euforyczny stan od samego patrzenia. Znaleźć na nim mogliśmy wszelkiego rodzaju randomowe towary począwszy od kubeczków z bohaterami anime czy gier, po przypinki z serialowymi postaciami. Dużo steampunku w świetnym wykonie, dużo nerdowskich koszulek, akcesoriów do gier, planszówki, książki w specjalnych cenach konwentowych. Raj dla mojej duszy i oka.
Niektóre z wydarzeń uwieczniłam na zdjęciach, zobaczcie i poczujcie ten klimat, który urzekł mnie tak bardzo, że za rok pojawię się i nic mnie nie powstrzyma! :)

Sobotni cosplay zebrał tłumy:










Spotkanie z Kobietą Ślimak, czyli Iloną z Chaty Wuja Freda było mega sympatyczne, okraszone randomowym poczuciem humoru i opowieściami o grze, którą Ilona tworzy:

Nie mogło zabraknąć Derporożca, oczywiście. Pozdro dla kumatych ;)

Na koniec pokaz Burleque w wykonaniu początkujących, zgrabnych kobietek:

Niezapomniane przeżycie. Dziękuję Dniom Fantastyki, że trwają od X lat i potrafią wzbudzać takie emocje :)
Follow