2011-03-28

Trucicielka, Eric-Emmanuel Schmitt

Tą powieść pochłonęłam w dwa dni (przerywane wizytą w szkole), dwa dni niemalże wyjęte z życiorysu... Nie żałuję, bo z każdą nową książką uczę się coraz więcej o sobie, o świecie i zawsze, każda dobra książka niesie mi dużo refleksji, które potem przelewam na papier w moim prywatnym pamiętniku, albo na blogu... A z każdą przeczytaną powieścią Schmitta uświadamiam sobie, jak bardzo brakuje mi takich powieści...
Éric-Emmanuel Schmitt (ur. 28 marca 1960 w Sainte-Foy-lès-Lyon) - francuski dramaturg, eseista i powieściopisarz, z wykształcenia filozof. Mieszka w Brukseli.
Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 11 lat. Uczęszczał do École Normale Supérieure, jednej z przodujących francuskich uczelni humanistycznych. Zdobył tam najbardziej prestiżowy z francuskich certyfikatów nauczycielskich oraz doktorat z filozofii.
Na świecie jest znany głównie jako twórca teatralny. Pierwszym krokiem do sławy była sztuka Don Juan on Trial wystawiona w 1991 i następnie wspierana przez Royal Shakespeare Company. Następna sztuka, The Visitor z 1993, była triumfem, który przyniósł autorowi trzy Moliery (dla najlepszego aktora, odkrycia teatralnego i przedstawienia). Sztuka była tłumaczona i wystawiana na całym świecie. Wersja muzyczna została przygotowana przez Théâtre Impérial de Compiègne i wystawiana w Operze Londyńskiej.


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 248 

"Trucicielka" jest to zbiór czterech opowiadań. Opowiadań, w których bohaterowie nie są bez skaz, mają swoje charaktery, podlegają ciągłym zmianom i podejmują nie zawsze odpowiednie decyzje. Są obrazem człowieka, który mimo wolności czuje się zniewolony- opętany obsesją, która go niszczy, ratuje, daje drugą szanse na lepsze życie... 

O tej powieści napisano już wiele wartościowych recenzji, chciałam od siebie dodać tylko kilka zdań. :)
Każde opowiadanie niosą ze sobą lęk i element zaskoczenia. Święta Rita (kliknij, by dowiedzieć się czegoś więcej) jest esencją łączącą każde z opowiadań, która nadaje sens i spójność całemu tomowi. Moim zdaniem każda z opowiedzianych historii nie jest tylko o obsesji, która targa bohaterami... jest też o sile miłości, odnowy i wybaczenia. Każda z postaci przechodzi swoistą metamorfozę, kształtuje na nowo swój świat.
Niesamowicie wciągająca, głęboka, pełna realizmu... cóż mogę rzec więcej? :)
Dodatkowym plusem powieści jest jest przejrzystość, przepiękna okładka i dziennik pisarza, który jest dla mnie fenomenalny! Cieszę się, że jest taki dodatek, dzięki czemu czujemy się bliżej samego autora :)

Erica-Emmanuela Schmitta nikomu przedstawiać nie trzeba, jego powieści zachwycają, a sceptycy porównują do Paulo Coelho, mówiąc, że obaj pisarze tworzą powieści "pseudofilozoficzne, płaskie i jednolite", z czym się nie mogę zgodzić. Schmitt posiadł dar opowiadania historii w krótkich zdaniach dosięgając sedna, bez przesycenia i "natłuszczenia" stronic niepotrzebnymi opisami. Jak dla mnie jest wzorem współczesnego pisarza, pełnego pasji, który opowiada o nas samych zagłębiając się w najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy.
Moja ocena: 6, nie mogło być inaczej!
Polecam niezmiernie tym, którzy jeszcze nie zabrali się za lekturę- naprawdę warto.

Za egzemplarz niesamowicie dziękuję Wydawnictwu Znak!


Recenzja ukazała się również na łamach portalu lubimyczytac.pl, a można ją przeczytać tutaj.

16 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci tego, w mojej rodzinie, choć wszyscy dużo czytają, to ja tak naprawdę zajęłam się Osiecką, która od razu mi przypadła do gustu, niesamowita postać.

    Wiesz, na 100% wiem, że przeczytam tę książkę i od razu spodobało mi się to, że autor opisuje w niej świętą Ritę, moja bliska koleżanka miała mieć po tej świętej imię, musi przeczytać Schmitta. ;)

    Pozdrawiam cieplutko z Bydgoszczy, akurat jak napisałaś mi komentarz ja byłam na Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtarzam się chyba po raz setny, ale ilekroć widzę tę piękną okładkę i czytam recenzje to od razu mam ochotę biec do księgarni i "Trucicielkę" za kupić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach od jakiegoś czasu i coraz bardziej rośnie mi na nią apetyt:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzbraniam się przed Schmittem po porównanniach z Coelho, chociaż "Oskar i Pani Róża" wycięła mnie z życia na długi czas bo siedziałam i płakałam (do teraz aż mnie trzęsie w środku gdy o niej pomyślę). Chyba przestanę się wzbraniać tylko kupię "Trucicielkę" a może też inną ksiązkę Schmitta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja recenzja kolejny raz umocniła mnie w przekonaniu, że muszę ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka stoi na mojej półce, a mi jakoś ciężko się za nią zabrać. Ale zerkając na portal "Lubimy czytać" widzę, że podobne książki cenimy, a więc może i Trucicielka do mnie trafi :) Gorąco pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już mnie Ania zachęciła, teraz Ty ;p
    No muszę ją sobie skombinować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja czytałam tylko ", Małe zbrodnie małżeńskie", więc trudno mi powiedzieć czy Schmitt jest pseudofilozoficzny i płaski.Dlatego muszę poszerzyć jego "repertuar", aby wyrobić sobie zdanie. A zacznę właśnie od "Trucicielki" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieudane podejście do "Oskara i pani Róży" i z tego właśnie powodu trudno zabrać mi się za cokolwiek innego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno przeczytam. Mam ją w planach, a odkąd dodałam ją do planowanych, książka zbiera same pozytywne recenzje, więc nie mogę jej sobie odmówić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam, że "Mistrz i Małgorzata" to była pierwsza lektura, jaką omówiliśmy w liceum i kompletnie mnie zaczarowała. :)

    No cóż, wszystko co robione z przymusu jest mniej od serca, ale mam nadzieję, że po skończeniu liceum wrócę jeszcze do niektórych książek, może będę umiała je bardziej docenić. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę, że "Trucicielka" zachwyciła Cię.:) Mnie nieco mniej, ale lubię Schmitta, więc i te opowiadania mi się podobały. Chociaż i tak uważam, że "Marzycielki z Ostendy" nic nie przebije (jeśli o zbiory opowiadań chodzi, oczywiście).:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Schmitt to wspaniały pisarz. Jego utwory nie są duże objętościowe, ale autor potrafi jak w pigułce krótko i konkretnie podać samą esencję. Jego książki zawsze czytam z przyjemnością i zawsze czekam na nowe tytuły.
    Balianna - bardzo nie lubię Coelho, a Szmitta nie da się porównywać z Coehlo, bo Schmitt jest o niebo lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oceniłam ją słabiej niż Ty, a teraz czytając Twą recezję czuję,że byłam wobec niej zbyt surowa.
    Ale wiem jedno, kiedyś z pewnością wrócę do "Trucielki"
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. moja siostra ma ją na półce i kiedyś ją od niej pożyczę ;)

    OdpowiedzUsuń

Follow