Fotografia jest moim uzależnieniem już osiem lat. Właściwie ciągnęło mnie do niej niemalże od zawsze, ale dopiero w wakacje 2007 roku, za stypendium, które otrzymałam w szkole średniej sprawiłam sobie aparat cyfrowy. Nie było to coś niesamowitego, ale od tamtego czasu nie rozstawałam się z nim i fotografowałam niemalże wszystko. W 2007 roku założyłam również photoblog, na którym od czasu do czasu się jeszcze pojawiam. To napędzało mnie do nauki, do tworzenia. Nie chciałam czytać instrukcji obsługi, bo chciałam do wszystkiego dojść sama. Uważam, bowiem, że nauka poprzez doświadczenie jest najbardziej skuteczna. Także pierwsze zdjęcia na photoblogu bywają rozmazane, prześwietlone etc. Ale sprawiało mi to tak dużą frajdę, że nie przestawałam!
Ten wpis sponsoruje refleksja, która wdarła się w moje myśli podczas zakładania profilu na flickr. Zdałam sobie sprawę, że fotografia była moim życiem. I dzięki niej przeżyłam wiele przygód i poznałam grono niesamowitych ludzi, z częścią nadal utrzymuję bliższy kontakt! Fotografia nauczyła mnie patrzeć na świat bardziej dokładnie, zatrzymywać się na dłuższą chwilę i po prostu cieszyć życiem. Może to dziwnie brzmi, ale dla mnie fotografia jest jedną z tych metod rekonstrukcji zdarzeń, wspomnień i osób, która zawsze pomaga w najgorszych chwilach. Te wszystkie obrazy są dla mnie wiecznie żywe. Pełne dźwięków, zapachów. Momentów, które są niepowtarzalne i integralne z moją osobą. Widzę dzięki nim, ile przeszłam. Ile swoich lęków pokonałam.
Przestałam fotografować już w ubiegłym roku. Problemy rodzinne, śmierć najpierw jednego zwierzaka, potem drugiego, śmierć babci, praca, która była bądź jej nie było, frustracje i wszelkie najczarniejsze myśli sprawiły, że przestałam. Nie miałam na to ochoty, ani siły. Właściwie w tamtym czasie zaniechałam wielu czynności, które sprawiały mi radość i trzymały w pionie. Muzyka, którą kiedyś żyłam odeszła na drugi plan. Fotografia, która wypełniała moje życie zniknęła z niego niemalże całkowicie. Blog, który dzisiaj odwiedzacie świecił pustkami. Resztkami sił walczyłam z pogłębiającą się depresją i załamaniem nerwowym z pomocą mojej mamy i mojego A. Teraz walczę, by wrócić i do tej pasji.
W ramach zbierania odwagi i motywacji do tworzenia, chcę przedstawić Wam chronologiczne zestawienie mojej twórczości, ciekawa jestem czy również zauważycie te zmiany :)
Z czasów cyfrówki:
Zdjęcia robione już lustrzanką (od 2010 roku):
Najnowsze zdjęcia (od 2013 roku d teraz):
Oczywiście to tylko "kilka" przykładów ;) Więcej znajdziecie na facebook'u oraz na moim portfolio. Chcę znowu zacząć odczuwać tą radość :D Także, czas na zmiany! Trzymajcie kciuki! :D
Ja swoją pierwszą i wciąż jedyną mini cyfrówkę kupiłam za pieniądze, które dostałam na 18 urodziny. Miałam 200zł i tyle mi starczyło akurat na aparat i na przesyłkę ;) Miałam również krótką zajawkę na stare kliszowe aparaty. Nic specjalnego, no-name.
OdpowiedzUsuńOstatnio też strasznie zaniedbałam się w fotografowaniu. Nie noszę ze sobą aparatu, częściej robię je telefonem i idą na instagrama.
Telefon jest dla mnie bardzo poręczny przy fotografowaniu. Nie mam aktualnie poręcznego aparatu cyfrowego i telefon jest jedynym narzędziem fotograficznym, które pozwala mi się wyżyć w chwilowej wenie ;)
Usuńwszystkie zdjęcia tak bardzo mi się podobają, masz talent <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci kochana! Szalenie to miłe, zwłaszcza dla osoby, która cały czas się uczy! :D
UsuńNigdy nie miałem własnego aparatu i nie uważam, żebym coś przez to stracił;p
OdpowiedzUsuńJak wiesz, każdy do szczęścia potrzebuje czegoś innego :D Dla mnie fotografia jest największą pasją i sprawia mi niesamowitą radość. Dla Ciebie jest tą radością całkiem inne hobby czy zainteresowanie, któremu się oddajesz :)
Usuń