2014-02-15

Kocie opowieści

W moim życiu pojawiło się wiele kotów. Jedne przyniesione od sąsiadów (te pierwsze, jeszcze za czasów przedszkola i zerówki), inne były dziećmi tamtych kotów, a jeszcze inne przygarnięte, bo ktoś je po prostu porzucił. A ja z mamą i siostrą nie możemy patrzeć na cierpienie innych. Zwłaszcza zwierząt. (Stąd też przygarniane chomiki, króliki, psy... i raz była nawet biała myszka) Koty są mi bliższe, dlatego post dzisiaj o nich.Nie tylko tych moich, ale także tych, które odwiedzam. (Wydało się, że odwiedzam koty, a nie właścicieli ;p)


Mia, to była kotka urodzona już w moim domu. Piękna, przyjazna i inteligentna. Reagowała na swoje imię, zawsze chodziła swoimi ścieżkami. Miała swoje pory dnia, kiedy witała nas swoim pyszczkiem. Pewnego dnia opuściła nas na zawsze...


Kot sąsiadów. Do tej pory nie wiem jak miał na imię. Przychodził do nas zawsze. Arystokrata. Nie pozwalał się głaskać. Nieufny. I ciekawski świata.


Kot osówkowy, z małej miejscowości koło Białogardu. Kotka właściwie. Bardzo już poczciwa. Patrząca na wszystkich z typową kocią mądrością. 


Lucek, kot mojej koleżanki Grety. Maleństwo, które było totalnym utrapieniem. Jak to malutkie kotki mają, biegał po całym warszawskim mieszkaniu, skakał, drapał, gryzł... :D 


Kocur mazurski. Wielki, gruby pan i władca podwórka. Bardzo łasy na wszelkie rybki, szyneczki... Gdy tylko usłyszał otwieranie lodówki, już był. Zazwyczaj stronił od ludzi. I przychodził do naszego domu, gdy spadły pierwsze śniegi, a opuszczał go, gdy nadeszła wiosna. Nigdy wcześniej i nigdy później.


Nina, mieszkałyśmy razem we wrocławskim mieszkaniu. I to był jedyny raz, do tej pory, kiedy mogłam mieszkać razem z czworonożnym, futerkowym i mruczącym zwierzątkiem. Nieufna, przekonywała się do każdego dłuższą chwilę. Piękna, dama. Jedyna w swoim rodzaju.


Rudi, kot mojej cioci Wioletty. Nie znam kociaka zbyt dobrze, ale wiem, że wśród czterech psiaków czuje się jak ryba w wodzie. Nie przejmuje się ich zabawami. Patrzy na wszystko z góry.


Dante, kot z Antykwariatu Naukowego we Wrocławia. Ozdoba miasta. Piękny i wielki kot. Furczy jak silnik, lubi być głaskany i majestatycznie przechadza się między regałami książek...



Boni. Bonifacy w sensie. Teraz on dzierży berło pana i władcy podwórkowego. W domu jego ukochane miejsca na drzemki to biurko, przy monitorze komputerowym oraz ludzkie kolana. W wakacje spał razem z następną bohaterką postu w moim łóżku. Idealny łowca.


Psotka. Kot doniczkowy. Ewentualnie kot budzikowy. Przesłodkie stworzenie. Potrafi obudzić człowieka łapką i dawać buzi. Gdy myśli, wysuwa koniuszek języka. Przezabawne! Uwielbia bawić się z Bonim, ale (uwaga, uwaga) z naszym psem, Pelcią. I to wygląda przekomicznie :D 

Zwierzaki od zawsze stanowiły mój świat. Mieszkając we wsi o to wcale nie trudno. Kochałam każde z nich miłością czystą. Nigdy nie pozwoliłabym na skrzywdzenie żadnego z nich. Zresztą moi rodzice też. Dbamy o nie, a odwdzięczają nam się tym samym. Koty mruczą z zadowolenia. Psy liżą po twarzach i merdają ogonami. Nie ma nic piękniejszego, nic bardziej szczerego niż miłość zwierzaka.


8 komentarzy:

  1. Piękne opowieści ^^ Uwielbiam koty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! :D I na pewno kiedyś będę miała swojego futrzaka we własnym domu ^^

      Usuń
  2. Moim największym szczęściem jest posiadanie kotka ♥ "Nie ma nic piękniejszego, nic bardziej szczerego niż miłość zwierzaka." Dokładnie. Piękna notka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) Pisana pod wpływem chwili i szczerej miłości :D Jaki jest Twój kot? :>

      Usuń
    2. Moja Dosia to straszny pieszczoch :3 Czarno biała z rudymi łatkami. Kiedyś była jeszcze szara Pusia u babci. Ale od zawsze marzył mi się idealnie biały futrzak :D

      Usuń
    3. Chyba wszystkie koty to pieszczochy ^^ Mi się też biała kotka marzy :D

      Usuń
  3. Ohh nooo. Nielubiekotów.
    I nawet to, że obecnie mieszkam z jednym nawet fajnym kociakiem (a raczej kotką), codziennie karmię i głaszczę, gdy łasi się do moich nóg, chyba za dużo w tej kwestii nie zmieni. (Tzn. jako zwierzaka lubię. Niech sobie żyją i niech im się nigdy nie dziej nic złego) Co innego psy. Te uwielbiam. Wszystkie. A moją sunię szczególnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psy też kocham :D Sama wychowałam się w gronie psiaków i chyba pierwszy zwierzak jakiego zapamiętałam, to właśnie pies, a właściwie dwa psy... :D

      Usuń

Follow