Z wielkim trudem składam słowa. Kilka miesięcy minęło zanim zaczęłam na nowo tu pisać. Tym razem postaram się nie znikać. Znikanie bowiem nie pomaga, nie rozwija, a uwstecznia. Chciałabym narzucić sobie rygor, pewną dozę masochizmu. Może mi się to w końcu uda. Systematyczność, niech się stanie mym przyjacielem. I pomoże uporać się z życiowym chaosem... A tymczasem wracam z recenzją filmu, który ostatnio wywarł na mnie kolosalne wrażenie i zapełnił godziny. "Les Miserables. Nędznicy"
Tytuł: "Les Miserables. Nędznicy"Reżyseria: Tom HooperScenariusz: William NicholsonNa podstawie: powieści Victora Hugo, "Nędznicy"Muzyka: Claude-Michel SchönbergZdjęcia: Danny CohenRok produkcji: 2012Produkcja: Wielka BrytaniaGatunek: dramat, musicalCzas trwania: 157 minObsada: Hugh Jackman (Jean Valjean), Russell Crowe (Javert), Anne Hathaway (Fantine), Amanda Seyfried (Cosette), Eddie Redmayne (Marius)
Zwięzły opis z filmweb'u doskonale oddaje sedno samej fabuły, nie zdradzając przy tym zbyt wiele, także skorzystam z niego i zacytuję:
Postać Vicota Hugo jest znana niemalże wszystkim, a "Nędznicy" pod każdą możliwą postacią występują w różnych sferach naszego życia, czy to przez lekturę szkolną, czy przez wizytę w Teatrze... Co jest właściwie takiego w tym utworze, że potrafi fascynować i do dziś dzień nie traci na aktualności? Był głosem ludu. Uciemiężonych, niewolników, skazańców, wygnańców... Film oddaje każde z emocji, których mogli doświadczyć. Przyznam się, szczerze, że książki nie czytałam. Przeczytam, to jest bardziej niż pewne.
Co sprawiło jednak, że film stał się jednym z moich ulubionych? Słowa, dźwięki i obraz- cała kompozycja harmonijnie ze sobą współgrająca, tworzy coś naprawdę pięknego. Doskonale dobrana obsada aktorska (choć przy panu Jackman'ie bym się zastanowiła- ma naprawdę dobry głos, ale strasznie mi tu nie pasował, nie do tej roli... nie do końca), piękne scenografie przywodzące na myśl scenografie raczej teatralne niż filmowe; doskonałe teksty piosenek i doskonale zaśpiewane (zwłaszcza, moje serce skradła Anne Hathaway, zasłużenie dostała Oscara za rolę w tym filmie), przepiękne kostiumy i zdjęcia.
Kluczem do sukcesu "Nędzników" nie było jednak tylko to. Fabuła budująca napięcie, wzruszająca, wprawiająca w osłupienie i patetyczna przy całym tym brudzie i ubóstwie bohaterów... Wszystko niewspółmiernie scalone i przeszywające.
Do tej pory piosenki pochodzące z tego filmu chodzą mi po głowie, każdą znam już niemalże na pamięć. A odtwarzając je w myślach mam przed oczami fragmenty filmu. Tak wielkie zrobił na mnie wrażenie, tak mocno pokochałam ten film, jak żaden inny (oprócz "Across the Universe") musical. A w tej dziedzinie bywam kochliwa ;)
Do tej pory piosenki pochodzące z tego filmu chodzą mi po głowie, każdą znam już niemalże na pamięć. A odtwarzając je w myślach mam przed oczami fragmenty filmu. Tak wielkie zrobił na mnie wrażenie, tak mocno pokochałam ten film, jak żaden inny (oprócz "Across the Universe") musical. A w tej dziedzinie bywam kochliwa ;)
Moja ocena: 6!
Ach, no mi się niby podobał film... właśnie Jackmann i Crowe najbardziej, ale.. Anne H. to dla mnie porażka :P Szczególnie jak wyła w tej trumnie D:
OdpowiedzUsuńAle to kwestia gustu, więc cicho sza...
Miło zobaczyć, że spinasz dupcię i się bierzesz za blogi!
Pyrciu kochana, jak mogła nie wyć, skoro została zmuszona do prostytucji, by ratować swoje dziecko?! :P
UsuńAno biorę się, biorę. Czas najwyższy :D
Mogła to ładnie zawyć ;x a nie takie wycie jak studenci po 3 dniu juwenaliów ;x No ale nic, nie lubię jej i już ! :D CS :D
UsuńA ja lubię :P I się będę zachwycać cały czas :P
UsuńA się zachwycaj, no proszę, dawaj ;d
UsuńZACHHHHHHWYYYYYYYYYYYYYYYYYYYCAAAAAAAAAAAAAM SIĘ :D
Usuń