2014-01-21

Wyszperane w internetach #5

Cykl postów przedstawiający smaczki internetowe.


Internety bywają niezwykle inspirującym miejscem, czasem groźnym, wypełnionym toną plastiku, betonu i kiczu, ale coraz częściej, dla mnie, stają się kopalnią cennych i rozwijających artykułów. Motywatorów i inspiratorów. Miejsc wypełnionych po brzegi pasją i realizacją planów. Cudownie otaczać się takimi wirtualnymi skarbami. 

A jakie skarby Wy ostatnimi czasy odkryliście?

* * *
1. Książka: "Facet na Telefon", A. J. Gabryel (miła niespodziewajka, szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się po niej niczego ambitniejszego - myliłam się; bardzo mądra powieść)
2. Płyta: The Killers - "Sams Town" (jedna z ulubionych płyt zespołu)
3. Listy, listy, listy! 

Dzisiejsze zestawienie to zlepek różności. Wyłuskanych z ulubionych miejsc. Wartościowe, ważne, piękne w swojej oryginalności blogi. Bez zbędnych wstępów, zapraszam:

  • Kto powiedział, że student gotować nie potrafi? Kasia w swojej Chaotycznej Kuchni, doskonale udowadnia, że potrafi i to jeszcze jak! Nie potrafię się oprzeć niektórym przepisom serwowanym przez Kasię na blogu... na pewno jakiś wypróbuję i się pochwalę!
  • Słuchacie radia? Przyznaję się szczerze, że od wielu miesięcy nie odpaliłam żadnego. Wstyd mi. I postanawiam poprawę. A to wszystko dzięki postowi Pawła Bieleckiego, Renesans Radia;
  • Usłysz, to strona powstała na facebook'u, gromadząca piękne dźwięki, lekko nostalgiczne, pełne emocji... Ostatnio powstał również kanał na youtubie, odpalam playlistę i przepadam. Magia.
  • Piękne zdjęcia i muzyka, a to wszystko w hołdzie pięknej Norwegii, autorstwa E. A. Szumowskiej: klik;
  • A tym wszystkim, którym sesja daje w kość, 10 sposobów na zastrzyk energii u Hattu;
źródło
źródło
Doszły do mnie słuchy, że nie wszyscy przyjęli tą inicjatywę z entuzjazmem, takim jak mój - rozumiem, szanuję. Nie wszyscy muszą mieć naturę społeczników, zrzeszać się czy popierać tego typu inicjatywy. Ja chyba od zawsze należałam do tej pierwszej grupy, zawsze wszędzie było mnie pełno. I gdy tylko dowiedziałam się o tym pomyśle... uśmiech nie mógł zejść mi z pyszczka, po prostu. #PSBV jest dla mnie czymś, czego brakowało. Czymś, co przyniesie wiele pożytku - tak, wierzę w to. I wiem, że mam rację. ;)

A co Wy sądzicie o takiej formie działania blogosfery?




10 komentarzy:

  1. nie jestem dobra w przekopywanie się w internetach, dlatego lubię posty takie jak ten :D
    z Twojej listy slyszałam jedynie o Maryszy - widziałam jej prace i - cholera - ona jest naprawdę świetna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, jest genialna, trzeba jej to przyznać :D

      Usuń
    2. w takich przypadkach dopada mnie smuteczek i nostalgia... jestem tak bezproduktywna... i niekreatywna. a chciałabym! tworzyć!

      Usuń
    3. Zawsze możesz to jeszcze robić. Nic Ci w tym nie przeszkadza, a praktyka/ćwiczenia czynią mistrza, zawsze :D

      Usuń
  2. Internety wcale nie skazane na porażkę. Od człowieka zależy, co chce w nich znaleźć i jeśli tylko się uprze, to znajdzie, co trzeba. Takie perełki są godne odnalezienia i rozpowszechniania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak samo myślę :) Fajnie jest odnajdywać takie rzeczy ^^

      Usuń
  3. genialny blog o rozdzielonych przyjaciółkach:) jednak- sam bym nie miał zapewne siły i czasu tyle szperać:) a tak można szybciej znaleźć coś naprawdę wartościowego;)
    a inicjatywa samego zrzeszania cóż...zawsze, jeśli idzie o zrzeszanie, ja osobiście mam ambiwalentne odczucia. bo fajnie, w kupie raźniej...ale jakoś czasem czuję się tłamszony. dziwne może, ale cóż:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się wydaje, że #PSBV nie będzie "tłamsić" a raczej dawać możliwość rozwoju. Sami w swoim statusie stawiają sobie cele edukacyjne. Ale rozumiem Twój punkt widzenia :)

      Usuń
  4. Hej, miło mi, że podlinkowałaś do mojego tekstu - oswajajmy więc samotność razem! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co :) Takie teksty są potrzebne i cieszę się, że na nie natrafiam ^^

      Usuń

Follow