2011-08-30

Brama Niebiańskiego Spokoju, Shan Sa

Wiele osób wie, że wielką miłością darzę książki i autorów pochodzących z krajów Dalekiego Wschodu. Każda z nich otwiera mi oczy, pokazuje kulturę, która jest mi znana tylko pobieżnie -bo na ile można poznać dany kraj tylko przez co, co się czytało/oglądało w telewizji? Cieszę się, że każda książka, po którą sięgam przynosi ze sobą dużo emocji i nową wiedzę.

Shan Sa urodziła się w Pekinie w rodzinie literatów. Jako dziecko nazywała się Yan Nini (oznaczające po chińsku dziewczynkę) jednak zmieniła imię na Shan Sa, które to oznacza 'szum gór', aby podkreślić swoją silną osobowość i dążenie do dojrzałości.
W 1994 roku, Shan Sa ukończyła studia z zakresu filozofii. Od 1994 do 1996 pracowała jako sekretarz malarzy Balthus . Później wydała swoje pierwsze dwie powieści oraz zbiór poezji, spotkała się z uznaniem krytyków. W 2001 roku wydała swój największy sukces książkę "The Girl Who Played Go" (La Joueuse de Go). Książka otrzymała wiele nagród, m.in. Prix Goncourt des Lycéens (Prix Goncourt z uczniów szkoły średniej). 

Tłumaczenie: Krystyna Sławińska
Tytuł oryginału: Porte de la Paix Célesle
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2003 (data przybliżona)
ISBN: 8370794580
Liczba stron: 121

"Brama Niebiańskiego Spokoju" to historia umieszczona w czasach komunistycznych rządów w Chinach, już po śmierci Mao, podczas buntów studentów i ulicznych zamieszek. Ayamei jest jedną z przywódców grup strajkujących studentów, która cudem unika śmierci podczas jednej z zamieszek. Na swojej drodze poznaje wiele osób, które starają się ją chronić. Zhao jest żołnierzem wyznaczonym do odnalezienia uciekinierki. Z czasem, czytając wpisy z dziennika dziewczyny odkrywa jej całkiem inną twarz...

Jest to piękna historia, pełna smutku, strachu i nadziei na lepsze życie, na lepszy świat. Jest to też historia o rodzącej się po cichu miłości, która jest silniejsza niż rozkazy, niż wojna... 
Łatwo jest się wczuć w klimat powieści- rozumieć targane bohaterami emocje. Piękne i ciekawe miejsca pokazują nam całkiem inne Chiny- pełne piękna, dziewicze, gdzie ludzie mieszkają w maleńkich chatkach z drewna i żyją z tego, co sami wytworzą- z darów natury.

Powieść ma w sobie magię, którą odkrywa się stopniowo, strona po stronie.
Muszę jednak przyznać, że troszeczkę rozczarował mnie koniec- zbyt szybko się skończyła, a te 121 stron zaostrzyły apetyt na coś więcej...

Mimo to, polecam!
Moja ocena: 4+

PS Przypominam kochani o moim pierwszym blogowym CANDY
Zapisy trwają do 4.09! :)

11 komentarzy:

  1. Poznałam tą Autorkę podczas lektury "Konspiratorów". Jeśli mam być szczera, to proza pani Shan Sa nie zapadła mi jakoś głęboko w pamięć. Pewnie, swoją opowieścią porywa a doliczając do tego klimat Wschodu, który zawsze potrafi mnie uwieść powinna wyryć się w mojej pamięci i sercu. Jednak pierwsze podejście nie było zbyt udane i z wielką chęcią spróbuję po raz kolejny. Może tym razem styl pani Shan porwie mnie bardziej :)
    Mam też pytanie, czy czytałaś może wspomnianych właśnie Konspiratorów i mogłabyś porównać ich w jakiś sposób z tą pozycją?
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. @Ala: nie, niestety nie czytałam jeszcze "Konspiratorów"- to było moje pierwsze spotkanie, tak więc nie jestem w stanie Ci pomóc. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałem i nie wiem czy chcę czytać akurat teraz taką literaturę. Nie mówię nie, nie mówię tak...dam sobie czas...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też pociąga wszystko co dalekoazjatyckie, więc taka książka powinna stanowić całkiem ciekawe doświadczenie :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta autorka mnie kusi i kusi, i kusi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chętnie, bo ja we Wrocławiu nikogo nie znam ;) Nie będę studiować, zabrakło mi trochę punktów na wymarzone dziennikarstwo na UW, ale przez ten rok będę się uczyć w studium aktorskim, stąd Wrocław ;) A w przyszłym roku muszę poprawić historię sztuki, dostać się na studia i na dobre przeprowadzić się do Wrocławia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, ale ja chcę studiować trochę inną specjalizację, creative writing, na tym mi zależy najbardziej! : )
    Co do dziennikarstwa, rozumiem Cię, te studia są b. specyficzne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również bardzo lubię pisarzy Dalekiego Wschodu, niestety ta pozycja w ogóle do mnie nie przemawia, nie ta tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawniej nie lubiłam klimatów Chin i ogólnie dalekiego wschodu, ale to się zmieniło po obejrzeniu filmu "Malowany welon" :) Nad książką jeszcze się zastanowię...

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię tę autorkę i na pewno kiedyś przeczytam Bramę Niebiańskiego Spokoju. Bardzo polecam też jej opowiadania Cztery życia wierzby - każde z innego okresu historii Chin.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zabieram się jak sójka za morze za tego typu książki. Istny paradoks uwielbiam Chiny, Japonię, a zabrać się za książkę nie mogę;d. Ciekawią mnie najbardziej opisy krajobrazów i miejsc,w których znajdują się bohaterowie w tej książce. Muszę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń

Follow