2010-07-28

Cień Kata. Księga Nowego Słońca, Gene Wolfe

Za tą książkę, którą pożyczył mi Paweł (za co Ci jeszcze raz dziękuję!) zabierałam się dość długo. Nie mogłam się skupić na fabule, ani zmusić swoją wyobraźnię- zastanawiałam się nawet czy przypadkiem nie wyrosłam z takich powieści i już nawet postanowiłam odłożyć ją w ciemny kąt i nie dokończyć. Ostatnio jednak postanowiłam dać jej drugą szansę... i muszę przyznać, że nie żałuję! :) Ale zanim zacznę się rozpisywać nad powieścią, krótkie info na temat autora :)
Gene Rodman Wolfe (ur. 7 maja 1931 roku w Nowym Jorku) amerykański pisarz science fiction i fantasy.
Najbardziej znany i ceniony jest za książki składające się na serie "The Book of the New Sun" (Księga Nowego Słońca) i "The Book of the Long Sun" (Księga Długiego Słońca). Opowiadają one historię świata, gdzie ziemia się starzeje a słońce gaśnie. Młody kat o imieniu Severian, którego przymiotem jest to, że nigdy niczego nie zapomina, zostaje wygnany z konfraterni. Pierwsza seria składa się z następujących części:
  1. The Shadow of the Torturer (1980) (Cień kata)
  2. The Claw of the Conciliator (1981) (Pazur Łagodziciela)
  3. The Sword of the Lictor (1982) (Miecz liktora)
  4. Citadel of the Autarch (1983) (Cytadela Autarchy)
  5. The Urth of the New Sun (1987) (Urth Nowego Słońca) - chociaż połączona wątkami, to jednak uznawana za oddzielna pracę. W Polsce ukazała się jako piąta część cyklu, tak też umieszczona jest w bibliografii.
Więcej informacji: Wikipedia.

Powieść zaczyna się, gdy główny bohater, Severian, wraz z przyjaciółmi z Bractwa Katów zakradają się do Nekropolii. Tam Severian jest świadkiem ekshumacji grobu przez Vodalusa i jego współpracowników, m.in. Thei, jego kochanki. Dochodzi do walki pomiędzy Vodalusem a strażnikami Nekropolii. W ostatniej chwili życie ratuje mu Severian, podglądający całe zajście z ukrycia. Po jakimś czasie dowiaduje się, że Vodalus jest przywódcą rebeliantów, którzy walczą przeciw Autarsze. Severian staje się pełnoprawnym członkiem Bractwa Katów w dniu swego wyniesienia na czeladnika. Od tej pory musi bezwzględnie przestrzegać zasad swojej konfraterni. Jego praca polega na torturowaniu i zabijaniu skazanych i zesłanych do Wieży Matachina.
Pewnego dnia w Wieży pojawia się nowa klientka przepiękna arystokratka Thecla. Severianowi przydzielone zostało zadanie zabawiania Thecli, ponieważ była bardzo wysoko urodzona i przysługiwały jej większe przywileje niż innym klientom. Severian zakochuje się w niej. Kiedy przychodzi czas, by ją torturować, nie może jej pomóc. Jedyną pomocą jaką może jej udzielić, jest umożliwienie samobójstwa. Zostawia więc nóż w jej celi. Zobaczywszy pod drzwiami strużkę krwi udaje się do swego mistrza i przyznaje się do winy.
Zgodnie z zasadami Bractwa, powinien zostać skazany na śmierć. Sprowadziłoby to jednak hańbę na ich konfraternię, więc zostaje zesłany do odległego Thrax. Na drogę dostaje płaszcz z fulinu, najczarniejszego z materiałów, miecz katowski, zwany przez jego mistrza Terminus Est, list do Archona miasta Thrax oraz trochę pieniędzy.
Od tego dnia w życiu Severiania zachodzą wielkie zmiany, a jego dość monotonny żywot przerywany jest serią niezwykłych przygód, jakich do tej pory mógł doświadczać tylko na kartach ksiąg...
Muszę przyznać, że już dawno nie spotkałam się z tak rozbudowanym światem przedstawionym. Czytając to, o czym opowiada Severian ma się wrażenie jakby mówił nam o sprawach/ rzeczach, które nie są dla niego niczym niezwykłym, a dla nas są nowością. Nie umiem lepiej opisać tego dziwnego wrażenia. Świat razi swoją dziwną hierarchią wartości. W tym świecie pojedynki roztrzyga się na Polu Śmierci za pomocą Kwiatów Śmierci. 
Moim zdaniem już dawno tak dobrego fantasy nie czytałam. Mimo to główny bohater jest dla mnie trochę płytki i nierealny. Może to tylko moje odczucie? ;)
Moja ocena: 4+

2 komentarze:

  1. Hmmm, chyba nie moje klimaty :) A już na pewno - nie jest to czas na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo - wybacz, że zaczynam od brzydkiego "bo", ale potrzeba mi go - widzisz słońce, klasyka s-f nigdy się nie starzeje. Za to właśnie ją cenię a także za to, że chociaż wielu jej zarzuca płytkość w istocie swej niewielu w skali światowej, a już na pewno w Polsce czyta ją od A do Z, a krytykować wielu potrafi, tylko dziwnym trafem ich wyobraźnia kończy się tylko na tym, co realne. Podczas gdy - moim skromnym zdaniem - literatura fantastyczna i ci, co ją tworzą niejednokrotnie wzbijają się na wyżyny, które dostępne są chyba tylko bogom. Nie jest wszak łatwo wyśnić sobie coś i spisać, co nigdy się nie wydarzyło, co nie ma przełożenia na phisis.
    Dlatego coraz bardziej przestawiam się na fantastykę. Ostatnio pisałam o Dukaju, to znacznie cięższy rodzaj, ale szczerze polecam każdemu, kto wypatruje nowych horyzontów w tym gatunku :) Jakby cio...

    Pozdrawiam ciepło i serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Follow