Pierwszy raz na moim blogu pojawi się recenzja (a właściwie raczej jedna wielka refleksja dotycząca artykułów z tegoż numeru akurat) "Zwierciadła". Jest to jeden z nielicznych magazynów jakie czytuję i kupuję co miesiąc (z pewnymi małymi wyjątkami) już od prawie pięciu lat. Czas minął niesamowicie szybko, a magazyn przepoczwarzył się w coś, co dla mnie, kobiety dwudziestoczteroletniej jest esencją: pokazuje w jaki sposób można się rozwinąć, porusza trudne tematy, które do mnie docierają; są w nim artykuły, które bawią ale i wzruszają- podobnie jak felietony; sesje zdjęciowe, które mnie zachwycają... i oprawa graficzna, z roku na rok coraz lepsza i te okładki! Tak, jestem zachwycona. A ten numer jest dla mnie szczególny (nie tylko dlatego, że to dwutysięczny numer miesięcznika).
Kupiłam ten numer wracając pociągiem z Warszawy z moich koncertowych wojaży (tym razem Ursynalia i spełnienie jednego z największych marzeń od czasów gimnazjum- zobaczyłam na żywo ukochany zespół, HIM). Nie zabrałam wówczas książki, ambitnie podczytywałam notatki z Historii Kultury Książki, na kolokwium. Zgarnęłam z kiosku ten numer, nie myśląc zbyt wiele. Dwutysięczny numer! Coś nieprawdopodobnego! Siedząc w pociągu, w przerwach między podsypianiem, słuchaniem muzyki i nauką, zaczęłam czytać. I oniemiałam...
Macie czasem tak, że niektóre rzeczy zdarzają się w najodpowiedniejszym do tego momencie, jakby los kierował nas właśnie w tą stronę, albo sprawiał, że te "rzeczy" dzieją się właśnie wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebujemy? Tak właśnie miałam z tym numerem, artykuły w nim zawarte tak bardzo były mi w tym czasie potrzebne, tak doskonale wpasowały się w moje zawirowania emocjonalno- egzystencjonalne i wpasowały się w moje rozumowanie świata. Niesamowite, jak wiele można wynieść z jednego numeru, gdy jest tak kompatybilny z naszą duszą i świadomością rzeczywistości.
Wobec tego, chciałabym rozwinąć kilka refleksji dotyczących kilku artykułów, które szczególnie do mnie dotarły i jednocześnie zachęcić Was do czytania, bowiem warto.
Katarzyna Miller pisząca od wielu lat dla "Zwierciadła", psychoterapeutka, filozofka, poetka w swoich felietonach porusza bardzo wiele różnych tematów począwszy od tematów tabu a skończywszy na zwykłych relacjach międzyludzkich. W czerwcowym numerze skupiła się na śmiechu, lęku bycia sobą i pokazania swoich własnych emocji.
"(...) Bo wesołość jest rodzajem odwagi. Kiedy zaczynamy się śmiać: z siebie, z własnego lęku, a już szczególnie z własnego cierpienia, śmieć się serdecznie, nie ironicznie ani szyderczo - stajemy się wolni, mamy sprzymierzeńca w sobie."
Jestem jedną z tych osób, które dystans do siebie mają we krwi, śmiech jest ich naturalną częścią składną niemalże tak ważną, jak szpik kostny czy płytki krwi. Ale ileż potrzeba odwagi, by uśmiechem, radością wypełnić życie? I ileż odwagi potrzeba, by stać się wolnym. I ileż ciężkiej pracy, by wyćwiczyć w sobie podejmowanie decyzji, które sprawią nam radość, ale nie ukryją naszych prawdziwych emocji i charakterów...
"Odważny to ten, kto jest niewystraszony własnym lekiem. Czuje go,ale się go nie boi."
Tematem miesiąca stał się uśmiech, śmiech. W artykule Aliny Gutek możemy doświadczyć, jak wielką moc śmiech posiada i jak pozytywnie wpływa na nasze życie i zdrowie. Przedstawia wyniki badań eksperymentów i zwraca uwagę na nowe zjawisko, tzw. śmiechoterapię, która zdobywa coraz większą rzeszę zwolenników. Śmiech niekiedy postrzegany jest jako coś nagannego, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie piętno PRL'u nadal gdzieś w nas kwitnie- uśmiech był symbolem uległości. Wszystko jednak powoli się zmienia...
"(...) Uśmiech to niezwykle skuteczna siła w kontaktach międzyludzkich! O wiele skuteczniejsza niż walka o swoje, zwłaszcza w trudnych sytuacjach. Okazuje się także sprawdzonym narzędziem komunikacji, co potwierdza wiele badań, między innymi te przeprowadzone przez Roberta Provine'a (...), z których wynika, że 30 razy częściej śmiejemy się w towarzystwie niż w samotności. A to dlatego, że śmiech pomaga przykuć uwagę, a dla mówiącego jest nagrodą, znakiem zachęty do dalszej opowieści, pochlebia mu."
Nie pozostaje nam nic innego niż przestanie bać się śmiania i uśmiechania, nawet od obcych ludzi. Nie ma nic krzepiącego bardziej niż szczery uśmiech.
Maciej Stuhr, jeden z tych autentycznych aktorów, który zachwyca mnie na naszym polskim podwórku. Przesympatyczny mężczyzna, nie bojący się iść swoją własną drogą. Dokonujący wyborów, które często sprawiają, że jest na bakier z opinią publiczną. Rozmawia z nim Anna Serdiukow, zadając pytania o jego książkę, o wybory, których dokonał, o pracę przy "Pokłosiu"... Wiele mądrych słów niesie ze sobą ten wywiad. Piękna rozmowa, która wprowadziła mnie w refleksyjny nastrój- zastanowiłam się, mijając kolejne stacje, jaką drogą ja chcę iść. Co chcę osiągnąć. Kim się stać.
Treści w czerwcowym "Zwierciadle" jest, oczywiście więcej. Więcej niosących refleksji artykułów, inspirujących niekiedy i sprawiających, że czas na chwilę się zatrzymuje, bowiem Ty się zatrzymujesz. I myślisz nad swoim życiem, wchłaniasz każde słowo... Nie ma nic piękniejszego niż inspirujący dreszczyk kreacjonizmu. Czas zmian nadszedł. Mam dwadzieścia cztery lata już wiem kim jestem. Mam dwadzieścia cztery lata i wiem, co chcę robić w życiu. Piękna pewność i dziwny spokój opanował moją duszę. Tyle wygrać...
Czytajcie, uśmiechajcie się i nie strońcie od inspirujących Was ludzi- niech pozytywną energią twórczą napełniają Was co dzień!
Moja ocena: 6
Podsumowanie jest cudne, taka właśnie powinna być nasza Mona ;)
OdpowiedzUsuńCzasem trudno być właśnie taką.
Usuńale się starasz, a to się chwali!
Usuńnie byłabym sobą, gdyby było inaczej :)
UsuńKIedyś to czytywałem, chyba powrócę do lektury ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto :)
Usuńmam starych zwierciadeł chyba ze sto numerów:)
OdpowiedzUsuńjednak ostatnio dosyć długo nie kupowałam tego miesięcznika...aż do numeru właśnie czerwcowego- po pierwsze czerwiec to MÓJ miesiąc, wtedy kupuję co rok pewne miesięczniki i je wręcz kolekcjonuję..., po drugie tematyka tego numeru tak mnie przyciągnęła, że się nie oparłam! teraz czeka do moich urodzin (25.) i wtedy rozpocznę lekturę...myślę, że będzie super, ba po Twojej recenzji- wiem, że będzie super!
pozdrawiam!
Cieszę się bardzo, że i do Ciebie on dociera! I czekam na wiadomość, jak się spodobał ten numer! :D
Usuńteż pisałam osttatnio o mocy (u)śmiechu przy okazji przykrej przygody z opryszczką :)
OdpowiedzUsuńBo moc uśmiechu jest wielka i należy ją doceniać wreszcie! :D
Usuń:)
UsuńNie kupuje żadnych czasopism. Kiedyś od czasu do czasu sięgnęłam po ,,Twój styl'', lub coś w tym temacie, ale stwierdziłam, że szkoda mi na to pieniędzy i wolałam np. kupić książkę z antykwariatu.
OdpowiedzUsuńCo do ,,Zwierciadła'' bardzo fajnie go przedstawiałaś i chyba z czystej ciekawości kupie ten numer.
Mi też czasem szkoda pieniążków na magazyny, ale dla "Zwierciadła" robię wyjątek :D
UsuńNo nieeeee, Pandorciu, zabiję Cię ;D
OdpowiedzUsuńNa samym wstępie gratuluję udanych Ursynaliów - uwielbiam "zaliczać" kolejne koncerty i cieszę się jak dziecko, gdy ktoś do nas przyjeżdża, a ja kupuję bilet.
Nie czytuję czasopism, są dla mnie stratą czasu i są za drogie. W tym miesiącu zrecenzuję ostatnią NF, a potem zrezygnuję z współpracy. I nie sięgnęłabym już po żadne czasopsimo, gdyby nie Twoja recenzja - jest MEGA zachęcająca. Szczególnie, że Stuhra uwielbiam... <3
Ja też uwielbiam koncerty, kocham przeżywać muzykę na żywo... żyję muzyką na równi z fotografię i literaturą <3
UsuńCieszę się, że może sięgniesz po ten numer, jest naprawdę bardzo wartościowy ^^