Nazywam się Adam ale na swoim blogu survivalhorror.blog.onet.pl posługuje się nickiem Azaroth. Jestem tym Wilkełem, o którym często pisze Mona.
Chyba każdy doświadczył kiedyś tego niemiłego uczucia o poranku, po mocno zakrapianej imprezie. Wtedy to wykonywanie zwykłych czynności życiowych graniczy z niemożliwym. Alkohol nie jest jedyną przyczyną takiego zjawiska. Istnieje również odmiana kaca, zwaną kacem fabularnym. Nie raz po ukończeniu jakiejś gry, filmu czy książki, nie mogłem jeszcze przez długi czas opuścić uniwersum danego tytułu i rozważałem "co jeśli...". Na zwykłym kacu człowiek szuka substancji mających ukoić dolegliwości, natomiast na fabularnym poszukujemy zwykle materiałów dodatkowych, ciekawostek, fanartów i wszystkiego innego, co pozwoli zostać jeszcze na chwile w naszym ukochanym świecie. Kac fabularny zaczyna się w momencie, w którym oglądamy do samego końca napisy końcowe lub okładkę książki. Myślenie o fabule historii zajmuje wtedy całą resztę dnia, niepozwalając się skupić na innych czynnościach. Zastanawiamy się kiedy i czy w ogóle powstanie sequel.
źródło // Silent Hill 4: The Room |
W przeciwieństwie jednak do kaca alkoholowego, kac fabularny jest w jakiś sposób przyjemny. Mimo tęsknoty za ulubionymi postaciami i miejscami, gdzieś w świadomości głos rozsądku mówi nam, że czas spędzony z bohaterami przeżytej niedawno historii, to dobrze spożytkowany czas . Czasami jednak dany tytuł jest tak zły, że bierze na wymioty, kiedy poznaje się zakończenie. Chyba w każdej możliwej kategorii gdzie przewija się jakaś fabuła, mam swoich faworytów w odczuwaniu tęsknoty za świetnie opowiedzianą opowieścią.
Książki:
Trylogia "Achaja"- jedna z moich pierwszych przeczytanych serii. Tak bardzo zżyłem się z bohaterami prozy Ziemiańskiego, że kończąc trzeci tom, wpatrywałem się w ostatnie zdanie jeszcze przez kilka minut. Skakałem z radości kiedy dowiedziałem się o kontynuacji.
"Rhezus: Tułaczka śladami konania/Zielone oczy wyroczni"- książki z zakończeniem tak złym, że gdyby nie nie były to książki z biblioteki, rzuciłbym nimi o ścianę z głośnym "nope!".
Film:
"Avatar"- tak, wiem, że to tylko "Pocahontas" w innej oprawie, ale cała Pandora tak mnie zachwyciła, że nie potrafiłem się przez tydzień skupić na czymkolwiek. Ostatecznie, żeby trochę ulżyć w cierpieniu, kupiłem przewodnik po Pandorze.
Serial (konkretnie anime):
"Mirai Nikki"- kto by pomyślał, że japońska wersja "Igrzysk Śmierci" tak mnie wciągnie. Wciągnęło mnie na tyle, że prawie się popłakałem w momencie kulminacyjnym ostatniego odcinka.
Gra:
Tu będzie ciężko, ponieważ przeszedłem tyle tytułów że trudno mi wybrać moich faworytów. To tak jakby kazać wybrać matce swoje ulubione dziecko.
"The Legend of Zelda: Twilight Princess"- ogólnie jestem wielkim fanem przygód Linka, jednak ta część zachwyciła mnie najbardziej. Przez cały ten czas, kiedy w to grałem, Link i Midna byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Gdyby nie to, że miałem w tamtym czasie inne obowiązki, w ogólnie nie wyłączałbym konsoli. Jak pewnie łatwo się domyślać, po pokonaniu finałowego bossa i obejrzeniu końcowej cutscenki, kac fabularny dopadł mnie z głośnym "JEB!!!". To był tytuł, który najdłużej odchorowywałem.
Z grami, książkami czy filmami jest jak z piekielnie ostrym kebabem - dobrze wiemy jakie będą konsekwencje spożycia go, jednak nie potrafimy sobie odmówić ze względu na ten prosty i wspaniały smak jaki sobą oferuje.
W tym miejscu pragnę podziękować Monie za występ gościnny na jej blogu ;)
* * *
Nie wiem jak Wy, ale uśmiałam się czytając ten post, za co dziękuję mojemu Wilkełowi. Tym pozytywnym akcentem wracamy do tego cyklu. I przy okazji zapraszam na poprzednie posty z tego cyklu, są naprawdę wartościowe i piękne :)
GOŚCINNE WYSTĄPIENIA to cykl tekstów wszelakich, na wszystkie możliwe tematy. Autorzy piszą o tym, co ich pasjonuje, bawi, wzrusza etc. Jeśli chcesz wystąpić w tym cyklu, napisz: materia_anty@wp.pl
Poprzednie posty z tego cyklu:
Dawno już tego odczucia nie doświadczyłam. Ciężko znaleźć mi coś co mnie tak mocno wciąga i z żalem widzę, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńMi się też to zdarza coraz częściej, niemniej jednak istnieje :D
Usuń"co jeśli..." to chyba najczęściej nawiedzające mnie myśli..
OdpowiedzUsuńMnie nawiedzają coraz mniej, może z wiekiem stałam się bardziej wybredna? ;)
UsuńTeż nieraz w życiu tego uczucia doświadczyłam, zwłaszcza po rożnych książkach, które po skończeniu czytania jeszcze przez kilka dni "wałkowałam" w swojej głowie:)) pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńTo wałkowanie jest naprawdę uciążliwe czasami :D Zwłaszcza, gdy musisz wykonywać jakąś pracę, która wymaga skupienia :D
Usuń