2013-11-16

Pamiętniki, dzienniki, czyli słowa kreślone na kartce papieru.


Pamiętnik. Pamiętam jak zaczęłam pisać. Szósta klasa podstawowa, jesienna czy już zimowa ciemność za oknem, we mnie wzbierający gniew i wszędobylska nuda. Nasz pokój wypełniony głosami ludzi: mamy uczącej siostrę pierwszych czytanek, brata rozmawiającego z kolegą z klasy... a w tle wyjący zajadle telewizor marki Samsung. A ja, siedząc na łóżku (małym, starym tapczanie), poczułam pustkę. Dziwną samotność, znaną wszystkim nastolatkom. Od zawsze byłam dość skrytym dzieckiem, cichym. Już w drugiej klasie podstawówki określano mnie mianem "indywidualistki" nie umiejącej pracować w grupach. Oczywiście to była tylko częściowo prawda. Tłumione emocje zaczęły mi ciążyć, szybko odkryłam, że pisząc, pozbywam się ciężarów i toksyczności. Od tamtej pory, pisywałam coraz częściej. Niekiedy codziennie, kilka razy dziennie... i nigdy nie miałam dość.


Od tamtej pory pamiętnik był moim schronieniem. Pisałam o wszystkim, niekiedy dokładnie opisując dane wydarzenie, przypominając sobie najdrobniejsze szczegóły. Uznawałam tą moją "grafomanię" za swoistą autoanalizę i autoterapię. Pomagał zachować pozory. I stał się treningiem słowotwórstwa, kreowania świata (niekiedy bowiem zapisywałam tam swoje pierwsze opowiadania i wiersze). Przede wszystkim był jednak azylem, w którym każda moja myśl była moja naprawdę, bezpiecznie przechowywana na kartach, czasami zwykłego zeszytu w kratkę albo linię (nawet kiedyś, z dziwnej potrzeby inności, dorwałam siostrzany, niezapisany zeszyt w trzy linie ;)). Każdy był inny. Stanowił odrębny element w moim pustym życiu. Będąc w gimnazjum, wypełniałam pamiętniki rysunkami, wycinałam z gazet ilustracje i zdjęcia, wyklejałam nimi stronice. Z czasem przeszłam na minimalizm. Ozdabiałam okładkę, nic poza tym. 


Pamiętniki te były też dobrym miejscem na "składowanie" wspomnień... Wypełniałam je biletami do kina, pociągowymi z miast, które odwiedzałam, ulotkami z imprez, na których byłam i biletami wstępu do miejsc, które zwiedziłam. Dzisiaj, po kilku latach nie pisania w takim zeszycie, odkopałam jeden z nich. Ostatni wpis pochodzi z 2010 roku.  Przestałam pisać, kreować zdania na papierze, przeniosłam się do cyfrowego świata w całości. Przeglądając zapisane strony, zatęskniłam za tym uczuciem. Pisząc na klawiaturze, wklepując coraz to nowsze zdania i odczytując ich na tym cyfrowym papierze, człowiek często się gubi. Piszemy szybko, myślimy szybko, a czasem potrzebna jest dłuższa refleksja nad swoim życiem, chwila zadumy... i właśnie to, było, w głównej mierze celem moich pamiętników. Chęć zmiany czegoś w swoim życiu, odnalezienie własnego ja... to stymulowało mnie do dalszych podróży w głąb siebie.


Pisanie dziennika, to swoisty luksus w zabieganych czasach, w jakich przyszło nam żyć. Luksus, na który z chęcią sobie, ponownie pozwolę.

O czym pisać?

Pamiętniki są bardziej intymne. To o czym chcemy pisać, bezpośrednio wychodzi z potrzeby naszego serca. Często są to zwykłe codzienne dni, opisywanie przeżyć szarej codzienności. Często są zapisem przemyśleń i pięknych przygód, nawet tych najmniejszych. Każde z nich tworzy wspomnienia, do których chcemy wracać. Pamiętniki są też prozaiczną myśloodsiewnią. Może nie tak magiczną jak w książkach pani Rowling, ale dostępną każdemu z nas. Powiecie, że możecie zawsze liczyć na przyjaciół i bliskie osoby w takich chwilach, ale czasem nie ma wokół nas nikogo, czasem rozmowa jest zbyt ciężka, czasem potrzebujemy chwili zastanowienia, by poskładać skłębione myśli, by określić własne uczucia. Myślę, że właśnie taki pamiętnik jest do tego idealny.


Dziennik czy blog?

Nigdy nie zrezygnuję z pisania bloga. Blog daje mi możliwość rozmowy z czytelnikami. Interakcję, kiedy chcemy, wyrażając zdanie na jakiś temat, rozpocząć dyskusję. Dzięki blogom możemy poznać cudownych ludzi z blogosfery, ale i nie tylko. Blog to pasja, którą chcemy się dzielić. Pamiętniki są bardziej osobiste, szczere, być może bardziej, również. Są czymś tylko dla nas. Pisząc tam czujemy się bezpiecznie, sami ze swoimi myślami i emocjami. Nie postawiłabym, do końca, znaku równości pomiędzy blogiem a pamiętnikiem. Rozumiem, że trzeba iść z duchem czasu, tworzy się też coraz więcej blogów pamiętnikarskich, zwłaszcza, gdy się jest w wieku nastoletnim. Jest to tylko zmiana materii, medium. Zasada jest taka sama.

Nie chcę tutaj generalizować, jednak dla mnie kontakt z papierem jest zbawczy. Wszystkie, niemalże, moje wiersze powstają na kartkach. Widzę emocje i słowa znacznie wyraźniej. Może i w edytorze pisze mi się łatwiej, szybciej, przyjemniej, ale to na kartkach powstają pierwsze szkice, pomysły... Wszystko ma początek, w moim przypadku, od słów kreślonych na kartce papieru.

A Wy co częściej wybieracie: edytor czy papier? Piszecie/pisaliście kiedyś dziennik? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Follow